czwartek, 24 września 2015

911.bełkot chorobowy i cd rymowanki jesień - sresień

(ten post, podobnie jak dwa poprzednie, zaczęłam pisać wczoraj wieczorem
 i nie dałam rady,
po pierwsze temperatura, gil i niemoc, po drugie zmęczenie po 7 godzinach
 w placówkach poboru wiedzy, wrażeń i  wychowania, starość - srarość).

I tak znalazłam się na pograniczu jesieni,
magiczne 22 i czterdzieści i cztery rozpoczęło równonoc jesienną,
ekliptyka Wagi zadryfowała po niebie.
Jakby na przypieczętowanie skrzącej się w powietrzu magii, całą noc
wiało, wyło i zmagało się sacrum z profanum ?

OTÓŻ NIE
 bo piękny mamy wrzesień, ciepły i w miarę równoważny w opadach..

 ***
nie mówię ... skrzeczę po dniu wczorajszym, czyli lekcjach gadanych
podziębienie, które osłabia gardło, mnie załatwiło dokumentnie.
kichanie wyrywa płuca, a zanoszenie się do kichania
męczy okrutnie i powoduje objawy bezdechu na przemian z zachłyśnięciem.
A tu lekcje i zajęcia teatralne. porażka.
Najgorszy będzie piątek i sobota, ponieważ szykujemy duży festyn.
I znów w niedzielę zgon. umieranie. rozkład chorobowy.
A trzeba jeszcze zerwać czarny bez, aronię, maliny, jabłka i piczki.
i kiedy się pytam się ?
oraz jak ?
Co roku we wrześniu choruję, nie bardzo poważnie ale przeziębiona jestem
ZAWSZE.
dojadam więc zeszłoroczne maliny w owsiance na śniadania.
a do pracy zabieram zrywane prosto z krzaka pomidorki koktajlowe
i zrywane z drzewa jabłka. w tym roku późno dochodzą i piczki też.

Bo ja we wrześniu zawsze czytam swoje poprzednie wrześnie i mniej więcej wiem
co się działo,  że w zeszłym roku do 15 września już były piczki gotowe.
aktualnie jestem w stanie cofnąć się do 2010 roku w starej chałupie jeszcze.
i jasnym jest i klarownym, po co pisze tego bloga.

oraz oznacza to, że wrzesień jest w moim kalendarzu miesiącem przełomowym.

W głowie układam spektakl na 11 listopada. i już prawie prawie ...
i muszę wybrać maluchy do tego przedsięwzięcia, omatko omatko znów będzie rozpierducha
że pracuję z wybrańcami.

i tak, o. z tą jesienią.

Idę w pola zrywać mimozę z Erną i zbierać maliny u sąsiada.

ps
a u Matkijadwigi to tak


9 komentarzy:

  1. A wiesz o tym, że kichanie i orgazm mają w mózgu ten sam punkt przyjemności?
    Oraz co to są piczki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orgazm i czytanie:-) to ten sam punkt G

      Usuń
    2. no to czytanie czy kichanie ???? ))))))
      oraz piczki wpisują się w kontekst orgazmu ;)) a są to brzoskwinki !! tadam))))))

      Usuń
    3. a i nieskromnie dodam, że wolę orgazm !! ;P

      Usuń
    4. No co Ty?? Wolisz orgazm od czytania?? Dziwna jesteś;-)))
      A z kichaniem i orgazmem to prawda.

      Usuń
  2. Coż, moim zdaniem powinnaś wyjeźdzać z kraju we wrześniu, zostawiać chorobę i cały ten kram komuś innemu. :-) Ja...tak robię!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. święte słowa !!! oraz natychmiast bym to uczyniła, ewidentnie klimat mi nie leży, prawda ??

      Usuń
  3. To Ci coś zaproponuję- gorąca herbata z rumem ( najlepiej marynarskim- hi, hi, hi). Tylko rumu tak solidnie DO HERBATY na noc! Rano bez gili wstaniesz, tylko za głowę nie ręczę.
    A, co do maluchów - weź moje! Dawno tak fantastycznej grupy nie miałam. Tydzień temu rozdałam role do nowego przedstawienia, a one już gotowe do grania - tak chcą. I jak ja mogę teatr zostawić na rzecz wyrównawczych.
    A z tym rumem spróbuj w weekend.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no fakt z rumem w łikend )))) potrzebuje kilku wypowiedzi do kamery ))
      rezolutnych maluchów )) mogą być i Twoje, tylko ... czy nie będzie afery ?? że wybierasz dzieci hehehe

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....