W trybie.

 No i się zaczęło. Wkręcanie  w tryby.

W czwartek byłam dwanaście godzin poza domem. Rano szkoła, potem teatr, w międzyczasie jakiś szybki obiad (który mi zaszkodzil)i szybkie ale piękne zakupy ciuchowe, już na wczesną jesień. Okazuje się, że  w moim sklepie pojawiły się lniane dzianiny i  sukienkobluzy a la dress, jak w OLALA kiedyś, tylko cena dużo lepsza. A towar włoski i firmy włoskie. I porządnie uszyty. I kolory moje. Z dzianinami szaleć nie będę, bo swetry zamierzam robić sama. Ale sukienkodress i spodniodress to jest sztos. A na koniec dwóch ostatnich dni joga, relaksacyjna i kręgosłupa, które uratowały mi życie. Że mogę się dziś ruszać, bez bólu.

Cirilla ksieżniczka Cintry rośnie  i mądrzeje w oczach. Przypomina golden retiwera bardziej niż  labradora, choć jest czarna i smukla i pysk ma wąski i jest drobniejsza i mniejsza ... a w ogóle to najbardziej przypomina siebie. Czyli kundla pełną gębą. Zostaje sama bez szemrania i niczego absolutnie nie niszczy i nie wyje. Uwielbia jeździć  autem. I zaczyna lubić spacery. Uwielbia ludzi, nie ufa psom. Jednak miałam nosa, żeby ją  jak najdłużej  otaczać bezpieczną  opieką, żeby  była z nami jak najdłużej i dopiero gdy skończyła osiem miesięcy pierwszy raz została sama. Teraz już nie jest małym  rozedrganym głupolem, tylko w miarę ustabilizowanym psem co to słucha i rozumie.

 Naczelnik wystartował  w trybie online i już mi się podoba.