Mieliśmy dziś świętować, nie będziemy.
Matkajadwiga dzwoni w nocy z hiobowymi wieściami,
apropo,s wujka co się popsuł. zastanawiam się teraz, gdzie zmieszczę pogrzeb w swoich planach na ten tydzień. wczoraj pierwsze co pomyślałam: nie pojadę... nie podoba mi się sytuacja pogrzebnych spotkań rodzinnych, że normalnie "z rodziną na zdjęciu" a my "z rodziną na pogrzebach". Ostatnio. stara kadra się sypie. Matkjadwiga płacze i mówi głównie o swoich lękach, związanych z rozlicznymi chorobami. w tym wieku w zasadzie ... nikt nie jest zdrowy.
Wychodzi na to, że wierzący, niewierzący obojętnie, każdy jest zestrachany. wychodzi na to, że lepiej być psychicznie wykolejonym, człowiek nie ma takiej jasności myślenia i mniej cierpi, mniej się boi. Ludzie mówią: niewykluczone, że na stare lata uwierzę, będzie mi lżej umierać
Nieprawda okazujesię. Przerażenie takie samo,
chyba jednak ta wiara trochę naciągana jest, rozum nie daje za wygraną, nawet u zaślepionych ministrantów. fundamentalnych katopato. jedyne co może mózg oszukać/wyłączyć, to prochy.
Jedyne co nas może uspokoić, żeby nie oszaleć ze strachu, to chemia. nieświadomość i ból tak wielki, że lepszy niebyt bez niego.
Maniekkot nie mężnieje, nie nabiera, głównie śpi i skanowanie u weta odłożone na poniedziałek. być może jeszcze i na tym froncie polegniemy.
SYDONIA von Cherezińskiej zmierza ku końcówce, Bardzo nieprzyjemnej. Część druga jest słowem i myślą jej samej, Sydonii von Borcke. Audiobuka czyta/Interpretuje Elżbieta Bardzo udanie. Spodziewałam się.
Sytuacja jeszcze bardziej nieprzyjemnie rezonuje. nabiera emocji. napędza wkurwa. trudno się nie przejąć PALONYMI KOBIETAMI, torturowanymi kobietami, wyrywanymi stawami, pękającą skórą. trudno nie być wkurwioną głupotą, tępotą, szaleństwem, Męskim szowinizmem i kościelnym sadyzmem
i kobiecą logiką ooo jakże obecną nadal:
DOBRZE CI TAK, taka byłaś mądra, taka wyniosła, taka niezależna, taka wykształcona, to teraz Płoń.
[aisab i koleżanki zapewne z radością by torturowały i paliły Panatuska i całą totalną opozycję. i nie tylko katopato, ale też zazdrośnice, porządnickie, drobnomieszczki, starepanny ... tak znów dużo się nie zmieniło w główkach i serduszkach]
Podoba mi się konstrukcja tej książki, bardzo jest TEATRALNA.
[nie ma we mnie zdziwienia, Elżebietka pracowała teatralnie, recytowała w OKR i jest absolwentką Akademii Teatralnej]
Przepełniona pogaństwem, starymi bogami. widziadłami, wierzeniami, mamunami. można powiedzieć napędza ciut szekspirowski klimat.
Elżbietka jest tearolożką, nie historykiem. Umie to. budować napięcie i emocje. nie podaje suchych faktów, obleczonych w przyzwoite zwroty, nie jest nudnym kanonem obowiązkowym studentów historii Giejsztor,Topolski,Jaczynowska,Wolski,Samsonowicz ...
Czytajcie Sydonię kobiety, ku przestrodze, zanim znów zaczną nas palić w kraju tutejszym, wszędzie.
Ja nie potrzebuje czytac, ja TO WIEM i to od dawna. Mam nawet przygotowany post na ten temat, bardzo zbiezny z tym, co Ty powyzej napisalas.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem katolikow, niby maja naobiecywane zycie wieczne i raj, a jak przychodzi co do czego, to sie nagle boja i chca zyc i zostac tu na ziemi. Czyzby kryzys tej wiary? Ja zas wiem, ze smierc jest ostateczna, ze nie ma zycia po zyciu, reinkarnacji, sracji i zywotow wiecznych, a nie boje sie smierci, choc oczywiscie wolalabym umrzec bez cierpien i bolu, szybko i bez zbednych utrudnien.
No i przyjmij wyrazy wspolczucia z powodu smierci wujka, zawsze to dosc bliska rodzina.
Dziękuję Pantero. Brat Matkijadwigi.
UsuńTa religia kupy sie nie trzyma
UsuńTeatru, podjęłaś bardzo ważny temat. Najgorzej, że nic się tak naprawdę w tej materii nie zmieniło, bo właśnie: katopato, zawistnicy, wieczne dziewice... Bądź wykształcona, wychyl się, chciej zrobić coś więcej niż przeciętna miernota i nie bój żaby, odpalą stos, jak nie taki, to inny. Średniowiecze ma się dobrze.
OdpowiedzUsuństosy płoną ciągle, masz rację...nawet dosłownie a tu, to kwesta czasu. jeśli tak dalej pójdzie.
UsuńWspółczuję z powodu waszej rodzinnej straty Teatru.
OdpowiedzUsuńMój mąż jest właśnie po imprezie rodzinnej, teściowa obchodziła 90 te urodziny, impreza była taneczna i wyskokowa, rany. Nie byłam, bo nie jestem dobra w te klocki rodzinne i katolskie, z resztą, nie chciałam im psuć tego dnia. Tato mojej bratowej też ten sam rocznik, w świetnej formie, serio, jestem pod wrażeniem, składałam życzenia przez skype, ale to ścisły umysł, fizyk, profesor, niezwykły człowiek... winem wznosiliśmy toast.
Kobiety odmawiające paciorek codziennie rano i wieczorem, inne rytuały różańcowe i jutrzniowe, godzinkowe nienawidzą inne kobiety, szczególnie nienawidzi się tych zajebistych naszym zdaniem. Tak to już jest, dlatego też nie byłam na tej imprezie jubileuszowej, bo lubię przyjazną atmosferę.
Im bardziej katolskie, tym smutniejsze. Znam wierzących ludzi, którzy są wspaniali i kochani, ale oni nie epatują, wiarę noszą w sobie, a nie w nienawistnym języku.
Miej dobry czas.
Dziękuję kochana. Myślę podobnie. Jade na ten pogrzeb tylko dla Matkijadwigi, boję się żeby nie przyspozyla problemow
UsuńNie widzę u Cherezińskiej tej głębi, którą Ty widzisz. Może nie te książki przeczytałam, spróbuję te Sydonię.
OdpowiedzUsuńNie bywam.na pogrzebach poza pogrzebami bardzo najbliżej rodziny czyli rodziców i dziadków. Zmarłego tam nie ma, a jeśli ktoś przeżywa tę śmierć to ostatnia rzeczą na pogrzebie będzie rozglądanie się kto przyszedł. Przynajmniej ja mam takie doświadczenie. Mój stan w ostatniej woli pogrzebu sobie nie życzy, ja i tylko ja mam być przy kremacji. Może wtedy będę mogła zabrać urnę i rozsypać tam, gdzie chciałby być.
Repo, proponuję zebys Sydonii posłuchała. Zaczelam wlasnie słuchać Hardą... No powiem ci, że ani slowa o sojuszu wielecko czeskim, przyzwyczailam sie do wizji Ścibora jako starszego brata i wiekiego wojownika. Poza tym Mieszko mi sie nie podoba jako taki wyrywny wyznawca jezuchrysta...
UsuńWizja Karola B. Bardziej mi sie podobala. Zobaczymy.
UsuńWspółczuję Ci i Twoim bliskim...I rozumiem chęci absencji na pogrzebach. Kiedy się sprowadziłam na wieś, to nie mogłam pojąć tego uczestnictwa całej wsi w czyimś pogrzebie. Przez te wszystkie lata, a mieszkam tu ponad 30, byłam tylko na 3 (nie licząc rodziców OM)- i tylko ze względu na żyjących bliskich, a mnie osobiście bardzo bliskich.
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, choć nie wiem, ale może ktoś kto przeżył sporo lat w spełnieniu, radości i miłości, a z drugiej strony ktoś umęczony życiem bądź chorobą, to śmierć przyjmuje z konsekwencją życia, bez strachu. Za to ci, którzy żyli powierzchownie, niespełnieni i wciąż oczekujący od życia nie wiadomo czego, boją się śmierć... Ale może się mylę.
Dziękuje.
UsuńA czego można oczekiwać od życia mając 80 lat ... nawet jeśli się było kochaną, spełnioną, robiło się satysfakcjonujące rzeczy.
I ja się boję panicznie niebytu. przeraża mnie niebyt, nie wyobrażam sobie...że już nigdy mnie nie będzie, już nigdy... jestem spełniona, szczęśliwa, kochana, zdrowa, póki co...głodna życia i świata...i mam co robić, mam kogo kochać, co przeczytać, zobaczyć, stworzyć, cały ogromny kawał świata do zobaczenia... nie zgadzam się absolutnie z tym, że ludzi powierzchowni, niespełnieni ...się boja śmierci. myślę że każdy się boi na swój sposób,.
Moze to nie strach przed smiercia ale strach przed utrata tego, co zycie zawiera. 80 lat to wcale nie tak duzo, szczegolnie gdy pamiec jest zachowana.
UsuńWyrazy wspolczucia!
żal z powodu odejścia, zostawienia wszystkiego co kochamy i wszystkich których kochamy...no i strach przed nicością. Dziękuję.
UsuńInaczej do tego podchodzę, i oczywiście to jest moje subiektywne podejście. I nie sądzę, że każdy się boi śmierci i nic to nie ma wspólnego z wiarą/niewiarą. I u mnie odwrotnie, wiara w to, że nic po śmierci nie ma, jest myślą kojącą. Absolutnie mnie własny niebyt nie przeraża. A ludzie w większości boją się umierania, cierpienia. I martwią się o tych, których tu zostawiają... Jak ktoś przeżył fajnie swoje życie i jest już w bardzo podeszłym wieku, to śmierć przyjmuje ze spokojem. Co wcale nie oznacza, że nie chce żyć. O takim strachu piszę. Można mieć żal, że to już, ale nie strach... Bo strach to jest wtedy, gdy boimy się tego co po śmierci. Ja się nie boję. Tak to rozumiem.
UsuńNie mogę słuchać, bo nie rozumiem. Nie umiem się skupić Natomiast wzrokowo pamięć mam fotograficzną :)
OdpowiedzUsuńNo to stracisz teatralność, bo ona tkwi w interpretacji zarówno Filipa Kosiora jak i samej Elki Cherezińskiej. ale sama książka warta bardzo przeczytania. Co wiesz o Gryfitach? tajemniczej dynastii panującej na Pomorzu? a o Borkach? domyślam się, że nie wiele. Ja owszem sporo, bo tu mieszkam, bo wykladałam historię regionu. a i tak mnie szczegóły zaskoczyły, Elka sobie nie wymyśla strojów, powiedzonek, o klagbinde chyba słyszałam pierwszy raz...mnie się podoba. pomysł i temat, choć cięzki ale jakże aktualny...
UsuńGryfici to tajemnica. Przeczytam na pewno.
Usuńno i fajnie no i warto.
UsuńOjej, znow mam niedosyt czytania, nie mam dostepu do ksiazek Cherezińskiej. Jeszcze nie jest dostepna na mojej "bibliotece" internetowej. Musze sie zadowolic "Chlopkami" Joanny Kuciel-Frydryszak i "Rowerem przez Polske w..." Bernarda Newmana w tlumaczeniu Ewy Kochanowskiej...
OdpowiedzUsuńchłopki zaczęłam wczoraj razem z Hardą...o rowerze nie słyszałam?
UsuńTo jest dla mnie tajemnica - skoro po śmierci dusza ma trafić do nieba to po co się tak kurczowo trzymać tego życia, po co się męczyć i życia kurczowo trzymać.
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że ci najbardziej waleczni katolicy najbardziej przeżywają żałobę na pogrzebach. A przecież powinno być odwrotnie. Niewierzący tracą bliskich na zawsze, katolicy - tylko na chwilę...
Usuńmyślę sobie, ze wszystkim brakuje pewności...
Usuńa co ktorzy wierzą, mają cykora, bo nie wiedza w zasadzie w którą część trafią...czyście, niebo,piekło?? kara czy nagroda? w sumie to podejście Roks jest najbardziej logiczne, nic nie ma i spokój.
Dlaczego ja ciągle siedzę w spamie? Buuu...
OdpowiedzUsuńbo ja nie mam nawyku, żeby tam zaglądać, buuuuuu przepraszam
UsuńDobrze, że ja ostatnio spotykam się głównie na ślubach i uroczystościach radosnych.
OdpowiedzUsuńStrachy i lęki nie mają ani wieku, ani wyznania. Są jednakowe dla wszystkich.
o jakże ci zazdroszczę...w sumie to też dobrze świadczy o mojej najbliższej rodzinie, bo żyją na kocią łapę ci najmłodsi, i maja dzieci, na chrzty nie chadzam...
UsuńWisz, to akurat nie zależy ode mnie, zawsze się może zmienić.
UsuńAle póki co przynajmniej pod tym względem jest naprawdę OK. :)