wtorek, 2 kwietnia 2024

Lany niezbyt udany.

 ...spałam dziś do 10ejnowego czasu. Wczoraj trafił nam się męczący dzień w korkach. a plany były wspaniałe. i się zesrały. 

Pogoda od soboty do wczoraj też była przewspaniała. dlatego wszyscyśmy planowali harce, działki, zieloności, odpoczynek z jodem, spacery po plaży, lesie, polach. nad Wisłą, szalone jazdy moturami ...

z pyłem saharowym zawisłym w powietrzu, mgliście powlekającym słoneczne dni niedzielo-poniedziałku.

 My i nasi przyjaciele planowaliśmy oraz połowa rodaków kraju tutejszego. Zaplanowaliśmy więc wypad na Mierzeję Wiślaną na prawie cały dzień, po śniadaniu  a na powrocie obiad w knajpie w Stegnie i potem do domku ziuuuuu

No i na ten pomysł wpadły całe Żuławy Wiślane, ba całe Pomorze Gdańskie i okolice. A na naszej trasie do przekopu, okazało się, że rozpierdol drogowy, że akurat remontują, no Wszędzie remontują drogi, żeby szybko i wygodnie dojechać do mierzei... jak już zrobią. Bo natenczas staliśmy w korkach całymi godzinami,  wszędzie staliśmy w korkach, od Nowego Dworu Gdańskiego ...w sumie szlag nas trafił i psa też i się poddaliśmy, nawet do Kątów Rybackich nie dojechaliśmy, tylko w Stegnie zjedliśmy obiad, i do domu. 

W saumie zamiast na spacerach spędziliśmy fafnaście godzin w aucie. do Gdańska drogi pełne. a potem już luźniej i gdyby nie wypadek paskudny, 30 km od domu, to choć powrót byłby w miarę. W trakcie jazdy aura już się zmieniała na paskudną i ciśnienie mnie mieliło. Po naszym powrocie spadł deszcz, zdążyłam jeszcze wsadzić cebule i bratki do donic. 

Dziś rozmawiam z koleżanką, która opowiada, że morze też było załadowane tłumami, że dojechać nie można było, ani zaparkować. 

 na koniec fotorelacja świąteczna:

[Naczelnik lubi bardzo i gościnnie pojeździł, mamy też w oborze toiowo]


a tu nasza ukochana para z przyjaciół z Karpacza, oni poszaleli w górach na moturach, ze ho ho

Stoły sie uginały wszędzie ale bez przesady, oto dokumentacja foto tego co nam przysłali przyjaciele, znajomi i na końcu bardzo skromna nasza 







Pies Ciri bardzo była bardzo grzeczna ale umęczona malutkim mieszkankiem MJ i zawsze pchała tyłek obok swojego pana. Okazało się, że tęskniła za kotami, za domem...i KotMasiuś tęsknił za nami bardzo. gadał z nami cały wieczór :-)


No i o co tu tyle rabanu robić ? o wolny poniedziałek.  

na szczęście dziś w placówce spokój ale do teatru jechać muszę. i na jogę, choć mi się nie chce bardzo. w sumie zawsze mi sie nie chcę ale jak już jestem na macie, to jest cudownie.

boję się tylko, że mnie znów ciśnienie zmieli. leje, wieje i się rozkręca niespokojnie. a jutro podobno noc na minusie a w dzień opady śniegu. 

ech.


27 komentarzy:

  1. Nooo, powinniscie przewidziec, ze cala Polska ruszy nad morze, slyszalam bowiem, ze w Zakopanem drogo i mecza tam konie na smierc, wiec ludnosc omija i udaje sie w kierunku przeciwpoloznym. No do Was, bo gdzie, skoro tak cieplo. Najbardziej zal suczy, ktora zamiast biegac po falach, kisila sie w aucie i na (ojezu, jaka ona piekna!) sofie.
    U nas wczoraj byl deszcz przez caly dzien, nawet pies mokl podczas sikania. Ani na krok nie ruszylam sie z domu. W niedziele wysciskalam, wycalowalam i wykochalam moje wnuki, a dzisiaj u Juniora wybila krostami bostonka (choroba rece-stopy-usta), bardzo zarazliwa cholera i juz sie boje. Drugiej corki dzieci tez sie walcowaly z Juniorem i jego siostra, a nawet u nich spali, zeby juz w niedziele rano nie musiec dojezdzac na sniadanie. Jak dobrze pojdzie, to zachoruje 8 osob, a bostonka to jest akurat to, czego ja najbardziej w zyciu potrzebuje. Qrde!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ej, no zmartwiłaś mnie tą bostonką, cholera jasna. Jak długo się wylęga?
      do Zakopanego już mi nie po drodze ...od jakiegoś czasu, choć Taterki kocham.
      Sucza nasz ofszem piękna, jako i Twoja i dziękuję :-)

      Usuń
    2. Wylega sie od trzech do dziesieciu dni i najbardziej zarazliwa jest, kiedy pokaza sie te krosty, ale przed krostami tez juz moze zarazac i dlatego sie boje. Pojutrze sa urodziny tej drugiej corki, ale nie idziemy, dopoki sie nie okaze, ze wszyscy po kontaktach z chorymi nie zarazili sie. Wtedy ewentualnie sie spotkamy.

      Usuń
    3. Współczuję wam okropnie. Biedule. Trzymajta się tam i trzymam kciuki żeby się zaraza nie rozniosła

      Usuń
  2. Flaki mi się wypruwają metrami, gdy czytam te święte nazwy, które tu zamieściłaś. Wypruwają się z tęsknoty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ze tez jesteś zulawianka czy tak kochasz morze?No jeszcze trochę i będzie lato i wakacje...

      Usuń
    2. Kocham morze miłością wieczną i absolutną!

      Usuń
    3. rozumiem :-)
      i ja kocham i moje strony też kocham i muszę znów latem się wybrać.

      Usuń
  3. Ech, tam Mierzeje czy Zakopane! Swieta, swieta i po swietach. Obrazki zalaczylas bardzo urocze! Nam we swieta nocne burza bila piorunami o 3 nad ranem, wielka noc nie dawala spac i wybujana przyroda. Lany poniedzialek byl lany bo natura tak chciala a jutro zapowiadaja dalszy ciag kataklizmow: opady bogate sniegu, choc zimowy jeszcze nie byl zszedl. Za to swiecie wielkanocne byly spokojne, powolne, leniwe i odchudzajace. Jakas przedswiateczna "bo -stonka" chyba mi sie przytrafila i we swieta ani jajka pomalowanego czy poswieconego zjesc nie moglam. Poswieconego podwojnie bo nie swiece od 30 lat a na etykiecie nie pisza czy swiecone, czy od szczesliwej kury...
    Wy to macie chociaz co powspominac! Ja chce zapomniec. Zdrowia wiosennego zycze! Rowniez w szkolach bo u nas i tam dramat jak w teatrze i to w pierwszy cien szkoly po swietach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dzienniku bylo, ze jakis 12-latek strzelal w szkole i nawet udalo mu sie kogos zabic. Mnie tylko ciekawi, jakiej sprawca byl narodowosci.

      Usuń
    2. Coś czytałam o tym 12latku. Tragedia. Echo zdrowia ci życzę i nieco cieplejszej aury. Tu też straszą jutro śnieżycami i wichurami. Tylko Naczelnik się cieszy bo bursztyn będzie. Ja nie wychodzę jutro z domu.

      Usuń
    3. Tez bym chciala wiedziec, nie podaja albo ze tutejsze ale tu mozna miec podwojne obywwatelstwo. 12 latki sa postrzelone w 40-52 osoboowej klasie. Najszczeslieszy narod na swiecie.
      Wlasnie mroz szczypie w oczy i sniegiem przywiewa. Dobrze, ze wiosenne swieta mamy za soba. Byle do majowki!

      Usuń
    4. dwunastolatki są pierdyknięte w ogóle nastolatki są nienormalne...
      najszczęśliwszy naród na świecie...ale aurę macie zjebaną.

      Usuń
    5. Flaga w pozycji smutku :((( Pelne "inkluusio")

      Usuń
    6. no jakby normalne że flaga opuszczona do połowy masztu...w końcu tragedia.

      Usuń
  4. Właśnie wczoraj tak mnie wzięło na spanie, że nawet posta nie miałam siły do końca przeczytać.
    Te weekendy dłuższe zawsze są takie, że naród tłumnie rusza w pewne miejsca- morze, jeziora, u nas Kazimierz. Dlatego z radością ja wtedy siedzę w domu😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wolna wola, każdy spędza jak lubi, ja lubię w aucie. i na motorze.

      Usuń
  5. motoruf zazdroszczę. Umię bez prafka sobie po wsiach jeździłam lata temu jak miałam naście lat ;) Jakąż mzetką, cezetką, a w DM to nawet bmw na dwóch kółkach. No Tata nie dał mi kasy na prafko na motur, choć sam miał i jeżdził ze mną jak miałam dwa latka...ech... to jedna wielka moja niespełniona miłość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no mamy jakieś coś w garażu, Naczelnik mnie namawia...ale ja jakoś do motoruf serca nie mam. no nie mam i już. tak jak do karuzeli. i wszelkich enerdzilandii z maszynami dogórynogami...szybkością, że włosy wyrywa i szczęki wypadają...Wczoraj jechałam do teatru i widziałam paskudny wypadek z motocyklistami w roli głównej...wracałam po godzinach a ten motur nadal leżał i policja i ruch zamknięty....
      Naczelnik jest szaleńcem w naszej rodzinie ;-))))))))))))))

      Usuń
    2. nooo ale na Harley-Davidson to i ja bym usiadła :-) ale tylko usiadła.
      Naczelnik jest gość i jego brat też jest gość, to jego Harley.

      Usuń
    3. ostatni raz jechałam jako pasażerka na swojej 50. I poczułam ten wiatr we włosach (długie miałam, po 2 miesiącach je straciłam i od tamtej pory nie zapuszczałam)- przyjaciel wiedział jak mnie uszczęśliwić i przyjechał z DM do mnie na motorze :))) ech w ogóle to był dzień cudów, bo czwartek, a za moimi plecami OM zorganizował w ogrodzie imprezę, mnie wywożąc do ŚM i przyjechali wszyscy najbliżsi, nie patrząc, że kilometry i na drugi dzień do pracy... jak zobaczyłam to się popłakałam, Pańcio trzyletni, tulił mi się do nogi, bo nie wiedział dlaczego babcia płacze, no i wtedy co poniektórzy uwierzyli, że nic nie wiedziałam o tej niespodziance jaką mi OM zgotował.
      Przyjaciele/bliscy to mój skarb i największe osiągnięcie ;)

      Usuń
    4. wzruszające i piękne są takie niespodzianki, prezenty i to, że ludzie chcą uczestniczyć, że chcą poświęcić czas i swoje plany dostosować i to jest skarb największy mieć takich ludzi wokół siebie :-)
      a ja tam lubię wiatr we włosach ale winnych okolicznościach przyrody, stojąc na górze, płynąc jachtem...łażąc po klifach i na wulkanach i fiordach ;-**

      Usuń
    5. Tesz bym lubiła, stojąc na górze to doświadczałam nie raz, ale płynąc to mam torsje i doopa z przyjemności 😉
      Karuzele tesz odpadajom

      Usuń
    6. ach i jeszcze dodam, że trzeba być dobrym Kochanym człowiekiem, żeby mieć takich ludzi wokół. cmokam.

      Usuń
  6. no no torsje som, gdy buja jak cholera, myślałam, że mi oszczędzono ale nie, na własnej doopie sie przekonałam na mazurach...

    OdpowiedzUsuń
  7. Motory to u nas wszedzie mruczą, wczoraj jak szłam trasą 12 km, to kolumnami towarzystwo się przemieszczało. W poniedziałek poszliśmy do znajomych, najadałam się tabletek, więc na nic innego nie miałam siły, smakowałam tylko wino, ale też niewiele, bo przytkany nos przyjemności żadnej nie daje.

    Święta święta i po świętach :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedulka jesteś
      Ale już lepiej? I szłaś 12 km eee nie nów. Jechałaś prawda?

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....