środa, 7 sierpnia 2024

Czy wy też kradliście książki z biblioteki?

Zauważam, że stres dopiero teraz podcina mi kolana. cały czas jestem zmęczona i padam. padam na pysk. zamiast krążyć po sklepach, pakować się, sprzątać szuflady w kuchni...śpię. albo śpię. zdycham, poleguje. Zresztą nie jest znów tak za różowo, Maniek w dramatycznym stanie. nadal. 

Tymczasem jutro już przyjeżdża MJ. 

*

Z tematami czytelnictwa zrobił mi sie cykl. Bo może po prostu nadszedł czas na tylko przyjemne tematy ;-)...lato jest, życie jest wspaniałe...a jedyną formą oderwania jest przyjemny głos w głowie.

Owce czytałam dawno i książkę Hanyi Yanagihary też.  Czytałam ją dawno, gdy zrobiła BUM w USA. I brnęłam w letkich męczarniach. Nie mam sobie za złe, bo taka malutka recenzja wyjaśnia sprawę:

Będzie bolało. Hanya Yanagihara sprawia, że czytelnik uczestniczy w niewyobrażalnym cierpieniu. „Małe życie”, druga powieść amerykańskiej pisarki rodem z Hawajów, opowiada historię Jude’a i jego przyjaciół. Jest powolnym odkrywaniem dzieciństwa głównego bohatera, szukaniem odpowiedzi na pytanie, dlaczego boi się kontaktu cielesnego. Dlaczego musi się ciąć? Dlaczego za wszystko przeprasza? Dlaczego myśli o sobie jako o potworze? A jednocześnie nie zgadza się na terapię, jego przeszłość poznaje tylko jedna osoba, najbliższy przyjaciel i partner. Ta powieść pozwala czytelnikowi zrozumieć, jak może czuć się ktoś, kto zamierza przypalić sobie kawałek ciała i zastanawia się, jak to zorganizować, żeby wyglądało na wypadek. Sceneria jest ograniczona do minimum, mamy tylko dialogi we wnętrzach (gotowy materiał na scenariusz filmowy), nie wiemy, kiedy rzecz się rozgrywa, świat zewnętrzny zdaje się nie istnieć. Chodzi o to, że w tym „małym życiu” Jude’a liczy się tylko cień przeszłości, którego nie można się pozbyć. Mimo że już jako dorosły Jude jest wreszcie otoczony miłością i oddaniem. Yanagihara wynagradza mu przeszłość szczodrze, o tyle, o ile literatura może mieć siłę zbawczą. 

Jednak kilka rzeczy budzi opór: czytamy tę powieść emocjami, strona literacka schodzi na plan dalszy, ale tych potworności jest tak dużo, że sprawiają wrażenie nieprawdopodobnego nadmiaru. Książka wzbudziła w Stanach wielkie emocje, ogłoszono ją najgłośniejszą powieścią 2015 r., a kiedy jeden z recenzentów ją skrytykował, sam wydawca mu odpowiedział, że jest niewrażliwym czytelnikiem, bo książka działa terapeutycznie. Otóż jednak nie, wielkie cierpienie nie gwarantuje jeszcze wielkiej literatury. [recenzja z Polityki]

To nie jest książka dla każdego. i na każdą porę. ale przeczytam jeszcze raz. i polecam. mimo wszystko.

**

Tak, wiem doskonale, że to nie ładnie tak kraść książki z biblioteki. i nu nu nu niedobra dziewczyna [czasem zwyczajnie zapomniałam oddać].

Mogłabym też napisać nie wprost: czy wy też pożyczaliście ;-) książki z biblioteki i zdarzało się Wam ich nie oddać ? no czyż nie brzmi lepiej ? generalnie zawijanie gówna w złoty papierek, to jest polska specjalność tutejsza. A dziś, to się nazywa dyplomatycznym zagraniem.

Na moje usprawiedliwienie mam to, że to było dawno...książek nie było w księgarniach, lepiej kraść książki niż wódkę oraz robiłam to z miłości. do literatury. Potem, gdy książka zasiadała na półce mojej biblioteczki z pieczątki robiłam jakiegoś pięknego kolorowego kwiatka

i po sprawie. 

Na nieusprawiedliwienie: czasem robiłam to z niskich egoistycznych pobudek. nieodpartej chęci posiadania, niekatolickiego wychowania i dla sportu. oraz Przede Wszystkim taki był czas, że wszyscy coś kradli. nie mogłam przecież dramatycznie odstawać od współobywateli [nie wierzyłam też, że bibliotekarki za to zapłacą, w ogóle o tym nie myślałam]

Serio.

Jako dorosła już osoba kradłam słodycze, a dokładnie to zjadałam z torebki zważone ! lukrecje jeżdżąc tym koszykiem po sklepie. Przez Nieuwagę(ekhm) zjadałam czasem sporo.  kompulsywnie. z powodu ADHD, spadku cukru itakie tam. i nie pomagała świadomość podglądania przez kamery. to było silniejesze ode mnie.

 Ale za to poniosłam karę, bo mi nadmiernie dupa urosła. no i wstyd mi, że obżarstwo zwyciężało. 

Tak wiem, że kradziejstwo, to kradziejstwo, ale w moim mniemaniu złodziejstwo nie jedną ma twarz. a nawet kilka, w tym tak zwaną ... dobrą i usprawiedliwioną. Na przykład kłamstwo i kradziejstwo, żeby komuś życie ratować, ha ! nie mam z tym problemu. 

I nie udawajcie, że wy macie.  

Jak kradną miliony z banku, filmy o tym kręcą Bella ciao - Casa de papel, to czyją stronę trzymacie, he ?

A co z Zorro, i Robin H. co to zabierali bogatym a rozdawali biednym, 

jak robią skok stulecia,  to kto sto razy ogląda Vabank. bo to w dobrej spawie ukradli. kapitalistów okradli. 

Powiedzmy sobie prosto w twarz: Zawsze trzymacie stronę tych złodziei ;-)

i jak się okazuje sporo obywateli tak myśli w kraju tutejszym. 

[raz przykazanie: nie zabijaj jest traktowane poważnie a w przypadku obcych i obrony wiary Można zabijać. a nawet należy. No to jak to jest?]

 i to mi uświadomiło kiedyś, że istnieją standardy podwójne, we wszystkim. dla katolików, dla polityków, dla celebrytów i artystów oczywiście. i że ludzie zwyczajnie łamią prawo, kłamią. oszukują. kradną. zdradzają. żyją w grzechu. bez ślubu. i to jest NORMA. 

[Znieważyłaś dobrego chrześcijanina, białego, europejczyka, swojego, to pod sąd. ale zaatakowałaś islamistę, czarnego, żółtego, brudasa w burce, to bardzo dobrze. i medal.]

Czyż świat nie jest nadmiernie popieprzony ???  i zdemoralizowany.

Rasizm ma się zajebiście. Wszędzie. w obie strony w zasadzie. a człowiek człowiekowi wilkiem.

i nie chce mi się cytować ogólnie znanych przysłów i poetów. Mnie zastanawia Dlaczego tak się dzieje? że nikomu to nie przeszkadza ... choć dokoła sami dobrzy ludzie [w wierze dodam złośliwie].

o tak zwanych dobrych ludziach następnym razem.

ps

Naczelnik uparł się, żeby mnie Zabijać metodycznie po kawałku, do wylotu. 

Po pierwsze czyta niepochlebne komentarze o hotelu, 

Po drugie straszy, że konflikt się rozszerza i być może będą nam na horyzoncie latały rakiety...

Po trzecie akurat w noc lotu, burze, wiatry i armagedony...w Trójmieście.

noż kurwa.

41 komentarzy:

  1. No cóż... owszem, zdarzyło się. Pomagałam w szkolnej bibliotece, gdzie wyszperałam staruteńkie, sprzed stu lat wydania jakichś skandynawskich dramatów czy cóś, jakieś Strindbergi... I "pożyczyłam" sobie, no bo przecież i tak nikt tego nie czytał 😂
    Dumna z tego nie jestem, ale było.
    Hm... ciekawe, gdzie to mam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja ciebie rozgrzeszam :-) serio. no i ufff
      Strindbergi i ja bym ukradła. Wtedy. dziś bym grzecznie zapytała, czy można to jakoś adoptować?
      pozdrawiam

      Usuń
  2. Nie, nie pozyczalam kasiazek aby je nie oddawac. W okresie studiow, przy pisaniu pracy mgr pozyczylam kolezance, na chwile, ksiazke pozyczona z biblioteki. Ona zgubila te ksiazke. A ja przeszlam pieklo tlumaczenia, biegalam po antykwariatach (netu jeszcze nie bylo na taka skale jak dzis), szukalam w ksiegarniach, zbieralam dziesiatki pieczatek, ze takiej ksiazki nie mozna juz kupic. Okazalo sie, ze kolezanka zagubila "bialego kruka". Po dwoch latach, po uiszczeniu jakiejs kwoty bibliotece, biblioteka ulaskawila mnie. Po kilku latach, kolezanka odnalazla ksiazke, chciala oddac. Ja tez chcialam. Biblioteka nie chciala jej ponownie przyjac. Dzisiaj nawet nie pamietam jaka to byla ksiazka :))).
    Z powodu rozszerzajacego sie konfliktu tez bym gaciami lnianymi trzesla... i wytrzasala. Trzymam kciuki, za tym, ze wyzwaniem dla was bedzie tylko upal i interesujace miejsca do zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i to tak jest z tymi bibliotekami i ja miałam stado takich sytuacji na szczęście nie białe kruki mi sie zapodziewały(na prawdę) ale stres mi towarzyszył i dlatego nie wypozyczam. i spokój. Tylko w wyjątkowych sytuacjach. nie pożyczam też od ludzi, bo też mam stres że mi sok malinowy skapnie ...
      właśnie czytam, choć unikałam tematu. bo już pozamiatane w zasadzie. Decyzja zapadła i lecimy. i mam nadzieje, że żaden pieprzony terrorysta nie wysadzi nam samolotu, autokaru...
      no i że polecimy o czasie, bo cos ostatnio same niespodzianki.
      będę zmuszona się nićpać że ho ho

      Usuń
  3. A ja raz chciałam ukraść książkę normalnie, nie przez zapomnienie, że niby wypożyczyłam i nie oddałam, tylko tak o, wziąć za pazuchę i wynieść. Chyba tego nie zrobiłam, bo książki nie posiadam, niemniej pamiętam, że chciałam ukraść. Mimo to nie uważam, że są kradzieże usprawiedliwione, bo coś tam kompulsywnie coś tam. Ludzie (także dzieci) wyżerających produkty w sklepie mój umysł po prostu kanceluję :D (śmieję się niby, ale poważnie, mój umysł robi osąd bardzo surowy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co ci mam napisać...już tego nie robię ale wypierać się nie będę. I zostałam ukarana. Ale gdy zzarlam batonika to papierek kasowałam w kasie. To tylko z lukrecja tak mnie ponosiło...
      Kradzieży książki za pazuchą nie pamiętam ale też wypierać się nie zamierzam 😁

      Usuń
    2. To była książka o realizacji w "Pustyni i w puszczy". Nie książka Sienkiewicza, tylko chyba taki reportaż (mogłam mieć z 10 lat, kurcze, już wtedy byłam dziwaczką). I fotografie mnie zaczarowały. Myślę, że nie ukradłam, bo poczułam, że ktoś zauważył (a nie dlatego, że ruszyło mnie sumienie :D). Ale ja nie w sensie, że musisz się z czegoś tłumaczyć, to moje luźne przemyślenia na temat jaka jestem. Mam kocie usposobienie, dlatego nie mogłabym mieszkać z osobą z ADHD (objawy odbieram jako rozpychanie się, zawłaszczanie mojego miejsca, a wtedy kancel jak u naszego kochanego Ryszarda mnie nachodzi - wyniośle wychodzę i wrócę jak będzie spokój).

      Wyjazd masz zaklepany, to teraz heja.

      Usuń

    3. O tak zawłaszczam przestrzeń.

      Usuń
  4. Nie kradłam z jednego prostego powodu, mama była kierowniczką biblioteki i czasami tylko klucze jej podkradałam, kiedy biblioteka zamknięta była dla ogólu, a w domu klimat niesprzyjający dla młodych, leniwych osób. Jednakże wczoraj skasowałam w biedrze ciastka za inną cenę niż powinnam. Nie zrobiłam tego umyślnie, aczkolwiek po zobaczeniu jaka kolejka jest do jedynej kasy z człekiem uznałam, że mam to gdzieś.
    Na nic co będzie działo się podczas wyjazdu, wpływu już nie masz. Czyli będzie co będzie, alleuja i do przodu i cieszyć się masz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy widzę oczywistą pomyłkę kasjerki to oczywiście reaguje. W każdą stronę. Ale jak pozamiatane to trudno. Przyznam się jeszcze do jednaj rzeczy a mianowicie kiedyś z krzesłami w ysku niechcący zrobiłam przekręt. To znaczy oni mieli coś z kodem popieprzone. Trudno.
      Jasna sprawa już nie ma co się nakręcać.

      Usuń
    2. Dziś rano w Lidlu skasowałam 6 bułek, odłożyłam, a tu mi woła, że coś nie teges. Cholera waga się nie zgadzała. Przypomniałam sobie, że przecież włożyłam do woreczka 7. I co tu zrobić, przyjdzie zaraz kobieta i mnie posądzi o chęć kradzieży jednej bułki, wiadomka 😂 Wstyd, przecież zawsze tam chodzę, znają mnie.
      W panice wyjęłam tę jedną bułkę... i wtedy waga się zgodziła, przeszło dalej, a ja siódmą bułkę skasowałam osobno. Ech, co za emocje 🤣🤣🤣

      Usuń
    3. 😂😂😂no emocje jak talala i panika. A właśnie ze cie znają to by cię w życiu nie posadzono 😁

      Usuń
  5. Nie kradłam książek, mało tego, pracowałam w bibliotece i głównie zajmowałam się ściganiem złodziejaszków, chociaż jak oddawali te przetrzymywane książki, nie chciałam już od nich kar finansowych, chociaż od tych co mnie drażnili swoją bezczelnością, ściągałam bez mrugnięcia powieką. Cóż. Ja też zawsze przed wylotem czytam o tragediach lotniczych itd, sama sobie to robię. Stres widocznie lubię bardziej od spokoju. Miej dobry czas i przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to podpadłam na ament.
      Ale ja przeważnie lubiłam panie bibliotekarki 😁 i też tyralam w szkole bibliotece. I ja sobie to robię.ech.

      Usuń
    2. Spoko, ogólnie to się lubiliśmy z ludźmi przychodzącymi do biblioteki, więc relaks, jak zaczęłam pracę od razu dostałam prikaz odzyskania książek, więc to był chyba test i rzut na głęboką wodę, ale spoko, kary przewyższały czasami wartość książki i nie mogłam tego pojąć mimo wszystko.

      Usuń
    3. To znaczy że założenie iz sporo osob zapomina oddać ksiazki jest sluszne

      Usuń
    4. Nie że zapomina, nie chcą. Bo tego wydania nie ma już na rynku, albo nie bo nie.

      Usuń
    5. oj znów podpadnę... jak ktoś jest kolekcjonerem to zapłaci każdą kwote...kary. z premedytacja.

      Usuń
    6. Nie oceniam ludzi, nie jestem sędziną :P

      Usuń
  6. Ja jestem zbyt tchorzliwa, a przede wszystkim balabym sie blamazu i wstydu na swiat caly, gdyby mnie na czyms zlapali, a pewnie tak by bylo, bo nie umiem robic pokerowej miny i udawac, ze cieply deszczyk pada. Mam wrazenie, ze kasjerki maja jakis laser w oczach, one WIEDZA. Raz jeden zwinelam mamie z portmonetki 5 zlotych, takie z rybakiem, a wtedy to bylo sporo pieniedzy, bo cos bardzo chcialam kupic. Do dzisiaj na sama mysl robi mi sie goraco.
    To raczej mnie nie oddawano pozyczonych moich ksiazek, sporo ich stracilam.
    O urlopie staraj sie myslec pozytywnie, bo inaczej zwariujesz. Pamietaj, jak rakieta pierdyknie, to nawet nie zauwazysz, od rakiet szybko sie umiera. I w miare bezbolesnie, no chyba ze masz pecha i tylko nuszke Ci urwie. A i tak najbardziej martwi mnie Maniek.

    OdpowiedzUsuń
  7. Generalnie mam pecha więc pewnie nuszke mi urwie albo oślepi i ogłuszy i w ten sposób pozbawi ostatecznie sensu życia...
    Adrenalina przy robieniu rzeczy niegrzecznych, zabronionych i grzesznych mnie rajcuje jak diabli.
    Maniuś ma zmieniony antybiotyk...co dalej zobaczymy po powrocie. Dobrze je nowa karmę, koktaile, suche. Zajada.
    Smakuje mu. I widać że też kocina walczy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mój tata" próbuje" owoce i cukierki na wagę:)
    Oczywiście, że nie oddawałam, później płaciłam symboliczną karę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Książek nie kradłam ale… na praktykach letnich załatwiliśmy sobie pracę w ośrodku kolonijnym, w kuchni. I tam te wszystkie stare kuchary kradły na potęgę, a my kradliśmy im. One nie mogły się poskarżyć, a my to żarcie zjadaliśmy sami, albo rozdawaliśmy dzieciakom😂 I tak, czuliśmy się jak ekipa Robina H.
    Książki nie przeczytam. Taka był nasza ‚przybrana’ córka Aga. Wszyscy się z tej relacji leczyliśmy, Młoda, jako najbardziej zaangażowana emocjonalnie oberwała najbardziej. Nie mogłabym tego przeżywać na nowo.
    Oraz Egipt? Młoda z M. lecą na początku września. Mam nadzieję, że odpuszczą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jak napisałam nie dla wszystkich...
      No Egipt mnie powalił zanim tam jeszcze dolecialam

      Usuń
    2. Pamietam Dreamu, pamiętam.

      Usuń
  10. https://allegro.pl/uzytkownik/skupszoppl

    OdpowiedzUsuń
  11. https://allegro.pl/uzytkownik/tezeusz_pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Zrób tak:
    1. załóż konto na allegro.
    2. kup allegro smart (za darmo wysyłka od 45 zł lub 65 zł - zazwyczaj od 45 zł, możliwość zwrotu w ciągu 14 dni bez żadnego problemu).
    3. i kupuj i kupuj i kupuj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ci bardzo, gdy wróce natychmiast to zarobię :-) jesteś kochana ;-***. może jeszcze komuś sie przyda :-)

      Usuń
  13. Książek z biblioteki nigdy nie kradłam. Z jednym wyjątkiem. W latach osiemdziesiątych z pełną świadomością nie oddałam do biblioteki książki "Pamiętnik znaleziony w Saragossie". Nie dało się tego nigdzie kupić a mnie ta książka tak zafascynowała, że zawładnęła mną chęć posiadania. Zapłaciłam grzecznie i chętnie karę.
    Książkę mam do dziś i wracam do niej regularnie. Poza tym nigdy więcej. Biblioteka jest instytucją świętą.
    Przyjemnych wakacji i się odkręć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętnik ... czyli w przekładzie Edmunda Chojeckiego z 1847 roku.
      "Szkopuł jednak w tym, że jak się okazuje wersja Chojeckiego została przezeń spreparowana: jest kompilacją dwóch wariantów powieści, do których tłumacz dopisał własne fragmenty tam, gdzie połączenie obu wersji było niepełne lub absurdalne.
      Franois Rosset i Dominique Triaire, francuscy badacze literatury i biografowie Potockiego, zidentyfikowali i przeanalizowali wszystkie dostępne manuskrypty i druki dotyczące Rękopisu znalezionego w Saragossie. Dzięki temu czytelnicy po raz pierwszy mają okazję poznać kultową powieść w takiej formie, w jakiej pozostawił ją po sobie autor, i w nowym znakomitym przekładzie Anny Wasilewskiej" koniec cytatu.
      no to teraz możesz z absolutnym czystym sumieniem nabyć prawdziwy rękopis Potockiego :-)
      Ja również jestem fanką ! i samego Potockiego jeszcze większą i znam profesora, ktory jest fanem Krzysztofa Mrowcewicza i uwielbiłam jego wykłady o Potockim.
      Natomiast dokładnie tak. Ta sama zasada :-)nie liczą sie ilości przecież, nie bądzmy drobiazgowe. ja miałam tych fascynacji więcej ...

      Usuń
  14. Bloger oczywiście wczoraj wytknął mi błąd..
    Ja standardowo kradłam owoce z sadów, a ostatnio podbierałam mleko z lodówki szpitalnej
    Tato zaś namiętnie przywłaszczał sobie długopisy, jak coś musiał podpisać i pod koniec dnia często miał ich kilka w kieszonce koszuli
    Nie kradłam książek z biblioteki, ale że w młodości chodziłyśmy z Mam do miejskiej we dwie, to potem jak się wyprowadziłam już z DM i pierwsze co stolarz zrobił regał na książki w naszym domu, przy rozpakowywaniu i układaniu znalazłam chyba ze dwie z pieczątką- któraś z nas pewnie nie oddała, ale to nieświadomie nie z premedytacją
    Miałam zaś chwilę grozy, ale w domu, gdy w zakupionym plecaczku odkryłam spodenki dla któregoś z Dzieckuf sama je tam wepchnęłam, żeby ich nie zgubić, gdyż byliśmy w Makro i wózek ( ten największy) załadowany po sam sufi.. no i wyobraź sobie co bym przeżyła, gdyż przecież tam wózki na wyjściu sprawdzał kontroler czy jest zgodnie z fakturą…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no pani, ja pytałam tylko o książki, owoce z sadów się nie liczą, każdy je kradł, podobnie jak żarcie z lodówki, co ty w akademiku nie mieszkałaś : -DDDDDDDDDDDDDDD
      rozumiem, rozumiem ale jesteś inteligentna ;-) zawsze wybrniesz. a to test być może w praktyce
      :-DD
      więc ja sie przejmowałam tymi piskami na bramce do czasu, teraz ...chyba dla sportu zacznę wynosić ubrania...i rozdawac biednym oczywiście. gdy tylko życie stanie sie nudne. jak flaki z olejem. nie rozumiem jak z obrzydzeniem patrzy się na dzieciaka, który ukradł lizaka a na te, kanalie które kradną miliony ... dla niech zabrakło obrzydzenia.
      Wstyd. no cóż, to wyjątkowe pojęcie, nie sądzisz?

      Usuń
    2. Powiem tak, nie kradnę, bo to mnie całe życie okradają i nawet dla sportu się nie skuszę 😉 dzieci za lizaki rozgrzeszam 😇
      W akademiku to ja waletowałam i na nic zdały tłumaczenia, że ja z miasta- dziewczyny przeze mnie wyleciały i musiały się przenieść na stancje. My nawet jak o 4 rano szliśmy się przewietrzyć z tej stancji bo jakoś tak fajnie uczyło się przed egzaminem ( w karty grało) w kilka osób i przed sklepem stało mleko w szklanych butelkach, to sobie go brałyśmy ale wrzucaliśmy jakieś pieniądze
      A co do pisku na bramce to raz wyszłam z kurtką z klipsem pod kapturem, zapłacona, powiesiłam w szafie, a jak po miesiącu chciałam ją założyć to odkryłam że go ma. Wchodzę do sklepu, żeby go mi usunęli a on zaczął piszczeć😂 opowiadam pani, a ta… zresztą opisałam to w poście dawno temu…za dużo pisania
      Aaa podbierałam mamie papierosy dla chłopaków, a tacie pieniądze te drobne z portfela, bo Mam robiła to samo😅
      Tata nigdy nie wiedział ile ma😅

      Usuń
    3. o to ja paru rzeczy nie robiłam, mleko w butelce tez kradłam ale tylko na kacu nad ranem tez po imprezie :-)
      pieniędzy zdaje sie nigdy nie podbierałam ani papierosów.

      Usuń
  15. A tak ogólnie to okoliczności maja dla mnie znaczenie. Kradła bym z premedytacją gdyby chodziło o życie, zdrowie kogoś kto jest mi bliski. Okradla bym bank gdyby trzeba było kasy na operację...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że kontekst jest ważny.
      Przywiozłam koleżance prezent z Jerozolimy, ukradzioną z hotelu rolkę papieru toaletowego:)))

      Usuń
    2. achacha Repo Wygrałas :-)

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....