Dietetyczka okazała się też psychologiem i obok wyliczeń, ważeń, potwierdzeniu, że jem bardzo dobrze, zdrowo i rozsądnie, oraz lecę z wagi też rozsądnie, choć dla mnie za wolno(6kg) To mam sobie odpuścić. Mam się nie spinać. mam sielubić :-) się LUBIĆ, się nie katować i nie zamartwić. nie cisnąć. nie windować wymagań i nie podnosić poprzeczki.
[czyli mam się od siebie Odpierdolić.]
rób ile możesz, nie wkurzaj się i zaakceptuj. ZAAKCEPTUJ.
może powoli wdrażaj ten ruch... etapami, podobnie jak wodę, nie wmuszaj, powoli zwiększaj objętość szklanki.
Muszę, mam tak, że muszę, że wewnętrzny imperatyw mnie ciągle pogania, mobilizuje i gdy nie mogę, albo mi się nie chce, to potem Wyrzut sumienia jak himalaje zabija mnie powoli, spać nie daje, mówi szepce do ucha: zobacz, zobacz, jak wyglądasz ? nie zmieścisz się już nigdy w te fajne ciuchy, było-minęło ... zapierdalaj kobieto. już, już, raz, raz.
(kiedyś napisałam w komentarzu u Rybeńki, że moim największym wrogiem jestem ja sama) chyba trudno mi zaakceptować zmiany. choć przecież akceptuję zmiany dokoła, tylko nie u siebie.
**
Oto rower, z serii przed Rometem czyli ZZR (Zjednoczone Zakłady Rowerowe) w stanie doskonałymoto logo w starej i nowej wersji
i sam rower, damka po wywleczeniu z obory i porządnym zlaniu wodą
szukając roweru w internetach, co to wszyscy mówili o nim Antek, lokalizując nalepkę, model...trafiliśmy na forum romeciarzy Chłopcy Rometowcy :-)
Razu pewnego wywlekłam dziada rowera z obory i złapałam farby w sprayu, przyoblekłam się w stosowne szmaty, rękawice i spryskałam dziada. ale farby były stare i popsute. więc nie wszystkie odpaliły i nie wszystko pokryły...i generalnie nie wyglądał. no nie wyglądał. Wyglądał jak dzieło nieukończone.
leżał rower na trawie po części spryskany, głównie na żółto i musiał poczekać na nowe farby. do dnia następnego.
Na to przyszedł Naczelnik i ze zbulwersowaną miną rzekł:
Zepsułaś rower mojego dziadka, jedyną pamiątkę po moim dziadku,
rzekł wkurwiony.
i się obraził.
Serio? pomyślałam i rzekłam ja: a gdy leżał ujebany w oborze, pomiędzy gliną i kartonami i pajonki na niego srały, a myszy podgryzały !!! to było dobrze,
z roweru twojego dziadka zrobię dzieło sztuki człowieku.
I zrobiłam.
ale nadal można na nim jeździć, tylko kto go doprowadzi do stanu jeżdżenia i kto będzie na nim jeździł, jeszcze dekadę temu byłabym to Ja.
ale teraz już mi się nie chce brylować po wsi w pilotce na takim rowerze.
było-minęło.
Oglądamy sobie Makłowicza z Bośni i podaje on dla mnie świetną wiadomość, że audiobuka Szczygła "Laska nebeska, czyta Szczygieł. i sobie od razu ściągnęłam, zwłaszcza, że ostatnie dwa dni słucham bardzo krótkich kryminałów o komisarzu Oczko. i już mi się kończą...
rower zarąbisty i ja bym jeździła, a zamiast pilotki kapelusz na epie :)
OdpowiedzUsuńoprócz traum z utratą kłaków na epie innych nigdy nie miałam, więc w tej kwestii jestem bardzo dobra dla się, choć mimo wciąż rozmiaru 36/38 to już też nigdy nie założę pewnych rzeczy, ale to mi nie przeszkadza. Kiedyś strażnikiem wagi, a raczej sylwetki, były jeansy, ale przestały, bo nie pamiętam, kiedy je miałam ostatnio na tyłku... na pewno ponad rok, a może dłużej...
Ale! bliskie mi to (było) poganianie przez własny imperatyw, bo zawsze byłam zadaniowa, a te zadania to już teraz natychmiast, nie odkładać, nie odwlekać w czasie, wszystko na raz. No a teraz, choć nauka trochę trwała (akceptacji) rozkładam w czasie bez wyrzutów sumienia i już naprawdę rzadko mnie coś wkurza, że nie mogę w tempie ekspresowym czegoś dokonać. Tyle że gdybym wciąż pracowała, to nie wiem, czy tak łatwo by mi to przyszło. Miałam paradoksalnie łatwiejszy proces dochodzenia do akceptacji, przede wszystkim rozłożony w czasie.
Jeździłam bym dla hucpy gdyby był zrobiony.
UsuńRozumiesz mnie doskonale jak nikt inny Roxy.
Muszę się ogarnąć schusc i tak już zostać. Koniec kropka.
Czy Naczelnik w koncu wybaczyl pomalowanie roweru Dziadka? Powinien, bo efekt jest powalajacy i takiej drugiej ozdoby obejscia nie ma nikt inny w calej fsi. PO wyglada znacznie lepiej niz PRZED.
OdpowiedzUsuńCzęściowo...jakby zaakceptował stan. Dziękuję kochana za dobre słowo😃 I mnie się teraz podoba.
UsuńNienawidzę rowerów:) a siebie akceptuje ze wszystkim z wyjątkiem wieku.
OdpowiedzUsuńUwielbiam rowery. A siebie nie akceptuję w 100 procentach...ale się staram nie walczyc że sobą.
UsuńOraz Repo z wiekiem wiąże się cała masa skutków zmarszczki zmiana na gorsze wygladu ciała ograniczone możliwości fizyczne i choroby...
UsuńOtóż to, choroby.
UsuńJa kocham pływanie i dla mojego kręgosłupa to.dobrze, ale dla.rzsu moczenie w chłodnej wodzie to już niekoniecznie. Ale nie zrezygnuję, pływamy z mężem synchronicznie😄
Dzielna dziewcznka
UsuńRower piękny , potwierdzam, się Naczelnik niech nie czepia!
OdpowiedzUsuńZ tym zrzucaniem to jest tak, że jak bardzo chcesz, to słabo idzie, a im bardziej się spinasz, to ciałko krzyczy - a ja sobie zapasy zrobię, no i nie katuj duszy, ciacho do kawy musowo, choć od czasu do czasu, chyba że nie lubisz...ale to tylko autoobserwacje, bom nie dietetyk-psycholog przecie.
jotka
Jotko, gdybym miała taka figurę jak Ty miała bym cukrzycę
UsuńZa rower pięknie dziękuję
Ale ten rower to chyba damka (?). Chetnie bym pomalowala hulajnoge! Wszystkie hulajnogi. Gdzies widzialam bramke ogrodzenia z wmontowanym rowerem, taka przesuwana na kolach.
OdpowiedzUsuńOwszem damka.pomysl z bramka genialny przemyśle i może zgapie. Musimy robić nowe ogrodzenie wkrótce
UsuńTeatralna, a jeśli już nauczysz się, jak się odpierdalać od siebie, to mogłabyś mnie też tego nauczyć? Rozmawiam o tym z koleżankami. Mają tak samo. Że są bardzo fajnymi kobietami. Mądrymi, miłymi i wyrozumiałymi. I tylko jednej osoby na świecie nie cierpią w cholerę. Samej siebie.
OdpowiedzUsuńAno powiem ci Kalino gdyż mi na Tobie zależy bardzo.
UsuńRower teraz wygląda cudnie, Naczelnik może zauważy jego drugie życie w korzystniejsze aurze, hehe o i odczep się od siebie, koniecznie.
OdpowiedzUsuń