czwartek, 14 sierpnia 2025

Kruja moja miłość.

Środa i wycieczka do dwóch stolic. Kruji i Tirany.

 No to znów w Kruji. 

Pierwszej stolicy Albanii. Byłam tu już i zakupiłam sakwę dla osła. Stałam się legendą tej wycieczki wtedy. A teraz chodzimy po najstarszym bazarze Albanii. Z 13 wieku. A tu wyskakuje grupa moich przyjaciół w tych śmiesznych czapeczkach do sauny i śpiewa mi na całe gardło sto lat😂 teraz Kruja mnie sie nie będzie już kojarzyć z osłem ale z urodzinami. Które mam za chwilę.

Włożyli i mnie tę czapeczkę i tak chodziliśmy do końca dnia. Klan białych czaeczek.

Fajnie jest mieć przyjaciół.




Targ handluje tak pięknymi dywanami, ciuchami, srebrem i innymi rekwizytami, że wszystko bym wyniosła. Dostałam wyjątkową miękką bransoletkę srebrną. Opanowałam sie przed zakupem dywanu. Ostatkiem sił. Wszyscy mnie o to prosili, znaczy żadnych oślich toreb i chodników. 

No cusz nastepnym razem.


W międzyczasie śpiewał mułezin.





Zwiedzaliśmy muzeum etnograficzne.








I w tymże muzeum jedliśmy przepyszny obiad. Najpierw polewka fasolowa w garze biskupińskim. 


A potem baranina i dla wegetariańskich faszerowany bakłażan a poza tym dużo warzyw i koniecznie arbuz. Jadam tu najwspanialsze melony. Rozpływają sie w ustach.




Faszerowane papryki, jogurt, ziemniaczki, jakieś napychane warzywami francuskie ciasto I bardzo twarde cosie... do tego wspaniałe białe wino. 

Na targu kupiliśmy oliwę, dwa destylaty śliwkowy i miodowy oraz dżemik z fig I krem. Wszystko domowej roboty.



I na koniec taki widok. 

Z Kruji na góry I przestrzeń..

Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

nie musisz Czytaczu ale możesz ....