sobota, 22 listopada 2025

szeptem...


No to przywaliło mrozem. 

nie wiem czy mała hortensja w doniczce nie oberwała.

nocą wracałam z teatru już ostrożnie. żeby się nie poślizgnąć.

Ostatnio coś wspominałam, że nie śnię. nooo to mi się musk odwdzięczył z nawiązką. obudziłam się drąc ryja wniebogłosy... ciemne zaułki miasta, niewiadomoktórego. grupa złych ludzi, zbity telefon, tablet...zagrożenie...przerażenie...ucieczka. i nie mogę wydobyć głosu. znów. 

*

Apropo,s uzależnienia od życia. lubię je, lubię wszystkie moje uzależnienia. nawet, gdy są niezdrowe (to znaczy przez niektórych zwłaszcza uznawane za niezdrowe, szkodzące, itepe)

[i tu wyjaśnię, że nie jestem pracoholiczką, w myśl zasady: kto kocha swoją pracę, nie przepracował ani jednego dnia]

Lubię, bo są przyjemne. a ja z natury jestem sybarytką. lubię, gdy jest mi przyjemnie i lubię rozpustę. i adrenalinę. jakniewiemco. i lubię mieć wolność wyboru. i wolność w ogóle to priorytet. moje życie jest na dwóch planetach. 

Rozumiem też różne bunty na pokładzie w kwestii nakazów i zakazów. Och, gdym się stosowała do tych zakazów, panie drogi. nie byłabym tym kim jestem i nie byłabym szczęśliwa Nigdy. gdyby się naród tutejszy inteligencki stosował do zakazów, zapewne komuna by nie runęła. nie byłoby całej alternatywnej kultury !!! przede wszystkim, teatru.

Uogólniam, pierońsko uogólniam, tylko KTO ma decydować za mnie, co jest dla mnie dobre, a co nie. i Dlaczego akurat ten czy tamten polityk, skoro oni wszyscy są dodupy.

obojętnie z jakiej strony. beznadziejne typy kłamiące i konfabulujące. skupione na własnej korzyści. uprawiający politykę. nic szczerego. nic autentycznego. nic od siebie. 

i zmieniające historie oraz definicje. 

W placówce na przykład nigdy nie realizowałam żadnych wydumanych programów. politycznych, ideologicznych i każdych innych. Bo nie. Zmierzanie do wzoru : równowaga, harmonia, logiczne myślenie. oraz empatia. Bezpardonowe obnażanie głupoty i obnażanie  fanatyzmu.

Mój teatr jest miejscem dla każdego. nie wisi w nim żaden symbol. nawet zakaz palenia ;-)

[owszem stoją buddy. kupione w supermarkecie. tak, jak choinki. baranki. obrazy, ceramika, szkice, kartki samoprzylepne...]

i tak szeptem powiem, że 

Paraliżują mnie natomiast ludzie stosujący się do wszystkich nakazów, zakazów. Rozkazów. Bezrefleksyjnie podporządkowani. grzeczni, uporządkowani...stawiający buty równo na wycieraczce. biedni oni. musieli mieć straszne dzieciństwo. 

jak widzę takie dziecko w szkole, to już wiem, że coś jest głęboko nie tak. i takie dziecko mnie niepokoi. bardziej, niż to rozkrzyczane, biegające. ostatnio taka wymiana refleksji skończyła się widomością, że z domu dziecka...

Nosimy swoje traumy głęboko ukryte albo ostentacyjnie na wierzchu. 

Dla mnie najważniejszym jest aby te traumy nie zdominowały nam życia. Żeby nami nie rządziły. nie uczyniły z nas paplające wiecznie o tym samym kukiełki. reagujące tylko i jedynie w jednym temacie. 

zimnaaa ta sobota. dlatego w domu a wieczorem kino z Łępicką. 

dobrej soboty.

 

piątek, 21 listopada 2025

Nic się nie da zrobić.

[ moja doba funkcjonowania wczoraj miała 20 godzin. obudziłam sie o 4 a padłam o 24.]

dniem wczorajszym jestem zmasakrowana. bo nie miałam czasu pospać i odsapnąć po południu. między placówką a teatrem. a dziś znów pobudka o 6.25. chyba zacznę zażywać tablety nasenne. a sen miałam na tyle głęboki, że śniłam nawet. to może jednak nastąpiła regeneracja. 

A teraz o uzależnieniach będzie. bez żadnych podtekstów pretekstów, tylko uogólniając.

Odczuwam taką myśl ostatnio, że ludzkość się uzależnia. od Wszystkiego w zasadzie. a jednocześnie jedni drugim zarzucają te uzależnienia. nieswoje. i wartościują. że złe są i normalne. i dobre? czy są dobre uzależnienia? skoro to stan chorobowy.

Czy książki są dobrym uzależnieniem, gdy się zgodnie z definicją zaniedbuje inne dziedziny życia

[AI :Uzależnienie to choroba charakteryzująca się silnym przymusem zażywania substancji psychoaktywnej lub wykonywania czynności, co prowadzi do utraty kontroli i zaniedbywania innych obszarów życia, mimo świadomości negatywnych konsekwencji. Wyróżnia się uzależnienia od substancji (np. alkohol, narkotyki) i uzależnienia behawioralne (np. hazard, zakupy, praca). Problemy z uzależnieniem wpływają negatywnie na zdrowie fizyczne, psychiczne i relacje społeczne] 

na przykład sprzątanie. spotkania z przyjaciółmi, czyli relacje społeczne zawala? powoduje wypadki samochodowe słuchając powieści w uchu...nie może bez tego ciągłego gadania w głowie funkcjonować a nawet żyć. czy bez szeleszczenia kartek a drzew coraz mniej...

I występują nagminnie różne paradoksy,

 bo jeśli korpoludek jest pracoholikiem, to obciach, gdy nauczyciel, to frajer  a jak artysta muzyk czy reżyser, to zajebiście. i kultowo.

(ale w pandemii, to już nikt nie połączył kropek, że im płacić trzeba, jak nie mogą koncertować czy grać w teatrze.)

No i alko, na przykład taki szampan, to nie tylko alkohol ale przede wszystkim świętowanie. Nowego roku, kolejnych rocznic, nowej roboty, urodzin, imienin...wygranej na torze. A wszystko przez jednego mnicha o nazwisku Dom Perignon w XVII wieku. drożdży, cukru i bąbelków. który powiedział : ja piję gwiazdy. czyli znów wszystko co złe przylazło, to z kościoła.

Gdy ideologia nam przykrywa wszystko, że stajemy się monotematyczni i przez to dla niektórych już prawe niestrawni, to chyba nie jest ważne jaka, to ideologia, ale jednak wartościujemy. nadajemy sens. etykietujemy. mówimy sobie i innym, że moja jest mojsza. 

tak sobie układam i wychodzi mi, że ...

nic się z tym nie da zrobić.

A podobno tak pięknie się różnimy.

achuja tam pięknie.

Zależy od nastroju. i pogody. bo teraz na przykład wszystko widzę prze tony brei lecącej z nieba na okna połaciowe. to nie mam nastroju na pitu pitu tylko na dopierdlanie. i sarkazm. i złośliwości i depresję. i wszystkowdupiemanie. 

*

Dziś zaplanowałam przyjemności, jak tylko wstanę z łóżka w którym zamierzam poleżeć dłużej z kawą, z herbatą z fajnym filmem. i dobrym śniadaniem na ciepło. a potem se pójdę poszukać kanapy do gabinetu i różnych dupersznitów typu ciepły (kolejny) miękki kocyk i lampki lampioniki w dużych ilościach. i kubek w kształcie dyni (w Empiku przeceniony o 70 %)) bo jestę uzależniona od dobrego nastroju i dupersznitów i zakupów na poprawę nastroju. i łażąc tak wśród wystrojów i kanap będę słuchała kryminału Gorzkiego, bo jestem co ? no widomo : uzależniona.

włączę też wypał. bo jestem uzależniona od wypałów,

a w sobotę włączę pranie 😁 bo ... i paprocha i wyczyszczę lodówkę, bo ...

Dobrego łikendu. jakbyśmy się nie zobaczyli.

ps

ja to chyba PRZEDE WSZYSTKIM  jestem niewyspana-przepracowana, bo nie zakumałam, że Duolingo jest ...darmowe. i mnie ten zielony kurczak prześladował przez dwa miesiące? gdy akurat nie miałam czasu dopiąć konta. w telefonie. Fakt, że mnie przede wszystkim rozwalał, i robił mi dzień. 

Gdy ktoś chce sprawdzić, co się dzieje, jak zawalasz lekcje...to polecam bardzo 😂🤣

czwartek, 20 listopada 2025

Gorzko.

We wtorek zobaczyłam "One to One: John i Yoko" (2024) w reżyserii Kevina Macdonalda, który skupia się na życiu Johna Lennona i Yoko Ono w latach 1971-1972, kiedy mieszkali w Nowym Jorku. Film wykorzystuje prywatne archiwa, nagrania telefoniczne podsłuchane przez FBI, a także materiały z charytatywnego koncertu "One to One.

i podobał mi się. oczywiście. 

wczoraj natomiast łykłam przed snem, dwa odcinki brytyjskiego serialu detektywistycznego na  Apple, „ Down Cemetery Road ” z Emmą Thompson i Ruth Wilson w rolach głównych.

no i też git.

a w ogóle, to skapały wreszcie kultowe Konie kulawe i tak dalej.

A teraz drogi pamiętniczku.

Trochę uciekam od pewnych relacji. zmęczona jestem i ... zniesmaczona. [piszę tu o życiu moim prawdziwym. nie o internetowych bytach. absolutnie wymyślanych, kreowanych a ostatnio pisanych sztuczną inteligencją. więc jakby jeszcze bardziej fejkowych.] 

Staram się monitorować swoje życie bardziej. i uciekać od stresu i niedobrych emocji. też bardziej dbać o swój dobrostan. nie obrażam się na rzeczywistość i ludzi, no cusz tacy już są. niedoskonali i szukający winnych. wiem to. 

i nie chcę się konfrontować w żadnym obszarze. mi szkoda energii. Nagle ona stała się dla mnie najistotniejsza. jej sensowny podział i zużycie.

oraz w absolutnym już poważaniu mam wykwity tradycji międzyludzkiej. będzie wtedy gdy ja mam ochotę. i wczoraj powiesiłam lampki na drewnianej choince w pracowni. bo robi klimat.

i nadal eksponuje fajne prace. 


Tymczasem pogodę pojebało.
we wtorek sypało pół dnia na plusie, więc breja pośniegowa sięgała mi kostek, gdy wracałam z placówki. i zastanawiałam się jak ja z górki zjadę... oczywiście nie kupiłam jeszcze opon zimowych. myślałam, że mi rence odpadną, gdy ściągałam gołymi rencami to gówno z auta przez pół godziny.

W środę planowałam ubrać kalosze z ciepłymi skarpetami. czapkę i rękawiczki. 
ale się uspokoiło. zero śniegu. za to temperatura odczuwalna na minusie sporym a przy gruncie mrozi, choć w powietrzu na plusie...🥶😵‍💫

morze nasze morze rozhuśtane, i może nasze morze bursztynem rzygać będzie.

*

nie poszłam we wtorek na jogę, bo mam : silne obite lewe ramię, mam nadzieje, że nie uszkodzone, siniola giganta na prawym goleniu, wybroczyny na drugim po dużym palcu prawej stopy i boli mnie lewa kostka ... może być, że to jeszcze nie koniec. otóż spierdolilam się ze schodów we własnym domu. rano, przed wyjazdem do placówki. taka ze mnie akrobatka. i gorącą kawę też wylałam, w tym na siebie...

wtorek, 18 listopada 2025

O hipsterskej stolicy Europy i namiętnym pocałunku.

 i to już ostatni post z berlińskiej epopei. 

No więc zachwycił nas Alternatywny Berlin. podobają mi się wchuj klimaty anarchistyczno, hipstersko lewicowe. Wiadomo.

[szkoda, że nie było pchlich targów w miejscach w których byliśmy i one się tam odbywają. i że jeszcze nie było świątecznego. bo podobno wyjątkowy.]

istnieją na świecie dwa kultowe pocałunki : Klimta i Breżniewa.

zdjęcia z internetu

Po wystawie Vincenta

przeszliśmy Spacerkiem pod mostem w kierunku Friedrichshain - Kreuzberg i sam Kreuzberg, czyli przejście w kierunku koncertu z dzielnicy hipsterskiej przez jeszcze bardziej hipsterską do kolejnej hipsterskiej na maxa :-)

Dzielnica artystyczna Friedrichshain-Kreuzberg słynie z budynków z czasów NRD, Muzeum Żydowskiego zaprojektowanego przez Libeskinda oraz pokrytego malowidłami fragmentu muru berlińskiego określanego jako East Side Gallery. Kottbusser Tor otaczają bary i lokale z kebabem, a w Markthalle Neun znajdują się stoiska z jedzeniem z całego świata. W położonej niedaleko Victoriapark dzielnicy Bergmannkiez znajdują się sklepy z używanymi rzeczami i kawiarnie, a kultowy klub techno Berghain jest głównym obiektem słynnej sceny klubowej.

... a po drodze knajpki, knajpeczki, restautracyjki z każdego zakątka świata. Naczelnik wybrał bardzo wyczesaną kulturowo z winnersznyclami jedynie. 




nie no proszę się nie obawiać, były też vege i z indyka.

Na Kreuzbergu już byliśmy ale z drugiej strony, doszliśmy do niego piechotą dnia poprzedniego. 

zdjęcie z pizzagirlpatrol.com 

cytaty:

Kreuzberg, emblematyczna dzielnica niemieckiej stolicy, łączy w sobie wszystkie cechy, które sprawiają, że Berlin jest tak atrakcyjny: imprezowe przestrzenie mieszczące się w dawnych budynkach przemysłowych, tarasy okupowane przez kosmopolityczną młodzież, fasady pokryte sztuką uliczną, butiki projektantów mody ukryte na wewnętrznych dziedzińcach, rozległe parki, gdzie całe rodziny z różnych środowisk urządzają grilla…

Co może zaskakiwać, w ciągu ostatnich dziesięciu lat Kreuzberg stał się jedną z najatrakcyjniejszych dzielnic stolicy, chociaż na początku XXI w. cieszył się złą sławą, a w okresie istnienia muru był zaniedbany. Mur znajdujący się w amerykańskim sektorze Berlina Zachodniego z trzech stron otaczał wschodnią część Kreuzbergu, nazwaną SO36, w nawiązaniu do kodu pocztowego (Süd-Ost, district 36). Ta opuszczona przez większość pierwotnych mieszkańców dzielnica ‑ ślepy zaułek ‑ od lat 60. XX w. zaczęła przyjmować tureckie rodziny zapraszane do pracy w Niemczech Zachodnich przez rząd RFN. Wielu młodych ludzi – zwabionych stypendiami studenckimi oraz zapomogami socjalnymi przyznawanymi mieszkańcom Berlina Zachodniego – osiadło w tym zamkniętym mieście, a zwłaszcza w dzielnicy Kreuzberg, bo tutaj z łatwością mogli znaleźć puste mieszkania i je zająć.

Dzielnica Kreuzberg ma dwa oblicza. Jej zachodnią część przecina spokojna Bergmannstraße, nad którą unosi się duch mieszczaństwa i cyganerii. Leżąca na wschodzie Oranienstraße to z kolei raj kultury kreatywnej i alternatywnej.

Leżąca pomiędzy stacjami Moritzplatz a Görlitzer Bahnhof Oranienstraße również zachowała większość historycznej zabudowy. Jednak w przeciwieństwie do Bergmannstraße, jej fasady są pokryte graffiti i banerami protestacyjnymi. W czasach, gdy mur dzielił Berlin, opuszczona przez mieszkańców dzielnica przyjęła anarchistów oraz zaangażowanych squatterów. Dziś polityczne księgarnie i kawiarnie z witrynami oblepionymi plakatami wzywającymi do mobilizacji świadczą o tym, że duch sprzeciwu wciąż tu żyje.

Między niezależnym kinem a kebabem można znaleźć witrynę z projektami lokalnej projektantki mody. Późnym popołudniem tarasy knajp zapełniają się kolorowym tłumem. Trzeba umiejętnie lawirować pomiędzy stolikami rozstawionymi na wąskim chodniku, tureckimi mamami pchającymi wózki i punkami okupującymi schody starych kamienic. Czasem jedynym wyjściem jest wejście na jezdnię – ale i tam tłoczno: samochody, rowerzyści, autobus M49 nadrabiający opóźnienie....


Rzeźba potrójnego manna molekularnego na środku Sprewy mnie zachwyciła
, poszliśmy jej poszukać jeszcze przed koncertem, była bardzo blisko.

"Molecule Man", zaprojektowana przez Jonathana Borofsky'ego, znajduje się na rzece Sprewie w Berlinie. Jest to jedna z serii aluminiowych rzeźb, które znajdują się w różnych miejscach na świecie. Rzeźba przedstawia trzy postacie, które symbolizują jedność trzech dzielnic Berlina: Friedrichshain, Kreuzberg i Treptow. 

jedyne zdjęcie Naczelnika z okolic hal produkcyjnych, gdzie teraz mieści się FESTSAAL

Zła jestem, jak cholera, że nie zrobiliśmy zdjęć dokumentujących ten zachwycający zakątek. ani jednego zdjęcia tętniącego życiem knajpek i klubów jak i samego miejsca koncertu. no ale od czego są internety :

Nowa „Festsaal Kreuzberg” znajduje się w samym sercu dzielnicy Kreuzberg, ale wciąż na obrzeżach Treptow. Od 2004 roku to miejsce wydarzeń kulturalnych i eventowych jest nierozerwalnie związane z życiem kulturalnym stolicy, a od 2017 roku znajduje się w nowej lokalizacji na terenie Areny. 

siedzieliśmy dokładnie po prawej stronie na drugiej kanapie.

Po koncercie Naczelnik dostał ten plakat wiszący w trakcie koncertu, na pamiątkę.




Czekaliśmy godzinę na otwarcie drzwi, tak jakoś wyszło i żeby zająć dobre miejsca...i miejsca siedzące w ogóle. jednocześnie kręcąc się po okolicy, bo ciekawa. weszliśmy w pierwszej dziesiątce.
a tu dokumentacja foto, żeśmy siedzieliśmy na tych kanapach. z drinami w ręku z fajnym towarzystwem i czekali wygodnie.





zapomniałam już jaki fajny jest koncert klubowy, gdzie artyści są na wyciągnięcie ręki.

Dwie godziny bitego koncertu Lawrence i jeszcze godzinny support. czyli trzy godziny muzy na żywo, godzina asymilacji i oczekiwania na kanapach ... przyglądania się ludności, podsłuchiwania języków, razem wszystko 5 godzin. 

Było bardzo a nawet Bardzo. 
Zleciało mi, aż za szybko. dwie godziny tańców przy koncercie, niezbyt wyrafinowanych i bez rozmachu, gdyż miejsca nie było :-D
Zachwycona byłam i zespołem i miejscem i ludem, rodziny z dwójką dzieci w wieku drobnym: czterolatka z tatą, która tańczyła i śpiewała... no miodzo. i fajerwerki. 
Po wszystkim przeżyliśmy nocny powrót do hotelu komunikacją miejską. 
ok 24 byliśmy już w hotelu. 
Bezpiecznie. szybko. smacznie. tanio ;-)

*
Obudziliśmy się 11 listopada nie w kraju tutejszym biało-czerwonym. ale w kraju winnym wszelkiego zła, według retoryki pisdzielskich patriotów. zaspaliśmy wręcz, zjedliśmy dobre śniadanko i potem jeszcze poleżeliśmy, spakowaliśmy się... nie planowaliśmy już żadnych zwiedzań. byłoby ciężko, pogoda się zjebała koncertowo :-) 

No to wyspani, zachwyceni, i pełni wrażeń
w auto i nachhauze. 
 

ziuuuuu

poniedziałek, 17 listopada 2025

Społeczność artystyczna.

 ech, lubię tak mieszkać i żyć. lubię swoje życie.

jedną nogą w mieście a drugą we wsi. miejscówka wyśmienita. 

kino, teatr, nasze małe alternatywne działania, i działanie poza głównym nurtem. Pod prąd. 

blisko Trójmiasto, już za chwilkę na tyle blisko, że na zakupy będziemy śmigać...do knajp i teatrów oczywiście przede wszystkim. co tydzień :-)

(koleżanka prowadzi Stację Główną w Gdyni a ja nie byłam na żadnym spektaklu. Wstyd)

W świecie, gdzie sprzedawcy, dilerzy, telemarkerzy i korpoludki są szkoleni do "sztucznych rozmów" z klientami, jedynie społeczność artystyczna potrafi rozmawiać, gadać i wymieniać poglądy, siać ferment w głowach i społeczeństwie oraz żyć na własnych zasadach. Pod prąd. formować nowe sposoby na życie...no owszem jeszcze by się znalazło parę grup na przykład alpiniści, zdobywcy dachu świata, żeglarze...ludzie na ciągłym haju. 

[taki mam też kontekst poberliński, że najciekawsze są miejsca, dzielnice, które nie żyją pobożemu, wywalają tradycje w powietrze, buntownicy, anarchiści, wolnomyśliciele]

Oglądamy fińczyków pływających jachtem po Grenlandii, z psem. lubimy ich podglądać. podglądamy też Misze, polaka podróżującego na stopa po wschodnich rubieżach Rosji. Teraz. ekstremalne życia nas kręcą. i tak skrajnie inne od naszego. 

Przypomniałam sobie Wczoraj film "the family stone. Netflix. bo przecież coraz bliżej święta i platformy się zapełniają...ale ten film bardzo polecam.

Zaczęliśmy serial mini rzekomo a tu osiem godzinnych odcinków : Bestia we mnie. Netflix.

poświęcam czas na duolingo po hiszpańsku. 

Wcześniej się położyłam (choć pół niedzieli przespałam) i dokończyłam wreszcie "Los, który dziedziczysz. nie odkładam go jednak do biblioteczki, zostaje na stosie szafki nocnej. A zaczęłam dawno kupioną "Od jednego lucypera. Dziewit Meller. surowa i głęboka saga o śląskich kobietach. dobrze się czyta. tak już jest, że papierowe muszą zaczekać do listopadowych i zimowych długich wieczorów...

Dziś zimno. raz jaśniej, raz ciemniej.  usiłuję się wstrzelić w okienko pogodowe, żeby wyjść z Ciri choć na 15 minut. przed teatrem. ten tydzień i już każdy do świąt mam zapełniony po brzegi. działaniami, konkursami, zakupami...właśnie ogarnęłam kalendarz do końca roku. 

Aktualnie leje deszcz z gradem. wyciągam kurtkę zimową od Pantuniestał. kurtkęśpiwór, jak ją nazywa  Naczelnik. nie ma znaczenia, że dużo za duża. ciepła i przeciwdeszczowa, to ma znaczenie. 

nadal szukam pomysłu na grudniowo-styczniowy przełom. 

Dobrego dnia i tygodnia.


niedziela, 16 listopada 2025

Prze-rywnik.

Przygotowania mielą nas od piątku w teatrze. do spektaklu i konkursowego koncertu. przygotowania do miasta kobiet. porządkowanie przestrzeni, próby, zgłoszenia. dużo tego. dzieje się i to jest najważniejsze. 

i wciągające. jak ba ;-) gno

Spektakl a po spektaklu rozmowy o sztuce. a potem zamiast iść jeszcze w miasto, wróciliśmy do wsi ... ale do sąsiadów na kontynuację. takie adhoki bez planowania są najfajniejsze. Naczelnik na krótko ...  ja na dłużej. opowieści, plany, śmichy chichy, ploty. winko sycylijskie. obieśmy z Księgarnią zafiksowane na włoskie klimaty. nie wykluczone, że się wybierzemy do tej Wenecji. do arystokratycznych pociotków :-D

Uwielbiam to.

no i mi bardzo smakowała sałatka z owoców morza z aldika, więc chyba muszę się wybrać. dostałam też majonez truflowy. 

*

Ostatni sobotni moment przed spadkiem temperatury do minusowej, wykorzystałam wczoraj na wywlekanie cebul i odstawianie do suszenia i zimowego leżakowania.... leżą w sieni ....kilka w oborze w sianie. serio. 

dziś niespieszne ogarnianie, oprawię plakaty berlińskie, bośmy przywieźliśmy Bauhaus. wiadomo. i koncertowy. 

serfuję i kupuję ecobilety : monodram Landowskiej, o Stryjeńskiej, według biografii, którą bardzo lubię. film o Łempickiej, oraz Ministranci.

i leżakowanie. 

tak, leżakowanie jest dziś najważniejsze. 

i czytanie z kubkiem herbaty. 

do katopato patriotów sporadycznie  🙈 bo choroba się potęguje wraz z wiekiem oczywiście. im starszejesze, tym straszniejsze. te wypociny, pełne wrzasku, roszczeń, pospolitego chamstwa, wyzwisk i mielenie tego samego. fuj]

wczoraj rozstałyśmy się z miską.

KONIEC przerywnika.

ps

no mruzzz był jednak, kfiatki mi zamarzły na tarasie...zapomniałam o małej hortensji w donicy. kurczę muszę ją wepchać w glebę. na razie liście zwiędły. a mnie mina więdnie, bo w nocy i nad ranem mróz a teraz leje. widział kto takie rzeczy?

piątek, 14 listopada 2025

HIPSTER mekka w Berlinie Wschodnim.

 może zacznę od tego, że następnym razem w Berlinie, zapakuję się do trabanta. bo ewidentnie mam braki w w życiorysie :-)



 a teraz motyw przewodni, po klasycznym zwiedzaniu drogą Unter den Linden w ścisłym centrum turystycznym przyszedł czas na 

Friedrichshain, ojeee

 modna dzielnica Berlina, znana z bycia centrum kulturalnym i medialnym. Jest to miejsce, gdzie wiele rodzin i kreatywnych osób wprowadza się, co czyni ją popularną dzielnicą mieszkalną. W przeszłości, w czasach NRD, była to dzielnica robotnicza i przemysłowa. Obecnie coraz więcej rodzin i osób kreatywnych przeprowadza się do Friedrichshain, a dzielnica szybko stała się jedną z najmodniejszych i najbardziej atrakcyjnych dzielnic mieszkalnych w Berlinie. Po upadku Muru Berlińskiego studenci, artyści, punkowcy i alternatywni ukształtowali krajobraz miasta Friedrichshain. Potem nastąpiły prace budowlane, remonty i zmiany. Dziś dzielnica jest poszukiwanym miejscem zamieszkania dla osób z nieco większym budżetem.

Friedrichshain to jedna z najbardziej kreatywnych i żywych dzielnic w Berlinie. Znana ze swojego hipsterskiego klimatu, Friedrichshain oferuje niezliczone kawiarnie, bary, sklepy vintage i galerie sztuki. To idealne miejsce dla miłośników street artu i alternatywnej kultury. Podczas spaceru po Friedrichshain warto zobaczyć East Side Gallery - najdłuższy odcinek pozostałego muru berlińskiego, który został udekorowany przez artystów z całego świata. W Friedrichshain znajduje się również Volkspark Friedrichshain, najstarszy park publiczny w mieście. To doskonałe miejsce na relaks wśród zieleni po intensywnym zwiedzaniu.

*

Powaliła nas ta dzielnica wschodnia czyli Friedrichshain, w której to mieliśmy wystawę Vincenta. 10 listopada wczesnym popołudniem o 15.00. a potem Friedrichshain - Kreuzberg i sam Kreuzberg, gdzie udaliśmy się na koncert. och.i ach. Czad

ale najsampierw, to wyspaliśmy się i cudem wstałam z łóżka w poniedziałek..

nie cieszyłam się jednak, bo z zakwasami to jest tak, że one najgorsze są dnia drugiego...to przecież wiem. zeszliśmy na śniadanie. takie w sam raz, ale amerykanie się błąkają, jak dzieci we mgle, co tu zjeść, no co tu...nie ma nic do jedzenia, no. 

[widziałam też ich ogromne zaskoczenie gdy mijali ludzi z butelkami alko w mieście, w przestrzeni publicznej, noszonymi swobodnie w ręku, nie tylko przez nastolatków, podobnie z papierosami]

 i po śniadaniu znów w łóżko zbierać energię na wieczór (koncert o 20ej) 

Jednak Naczelnik wyciągnął mnie do Centrum handlowego Alexa, dużego centrum, jakby to była jakaś dla mnie wielka atrakcja, no nie była. nie kręcą mnie centra razem z full wypasem ubraniowym, tylko przerażają !!! konsumpcjonizmem w apogeum. 

Nie planowałam zakupów. a raczej owszem ale nie takie.

za to weszliśmy sobie do fajnego żarełka, że wszystko z ziemniaka.


Z hotelu pieszkom niespiesznym :-) na przystanek kolejki i jak te ostatnie wieśniaki, nie załapaliśmy, że mus skasować bilety na peronie...no to naciągnęliśmy państwo niemieckie na dwa bilety, których nie skasowaliśmy? 
Okazało się, że New Media Art Center, mieści się w kompleksie budynków po ichnym pekepie. także bardzo ciekawa miejscówka.




na przykład mając sporo czasu po wystawie, zasiedliśmy sobie na pyfko w Drinkomanii. Czyli sklepie z alko, który ma ogródek. ceny preferencyjne. wiadomo. 



mury wytapetowane plakatami a ściany domów wysprejowane, towarzystwo też ciekawe, zarówno w ubiorze jak i kolorze i zachowaniu.
uwielbiam takie klimaty.

i bardzo dużo się dzieje, koncerty, filmy, spektakle...co widać też po grubych warstwach plakatów :-)




ze względu na porę roku część knajpek pozamykanych ale dizajn się przebija.





Weszliśmy na wystawę, dostaliśmy na szyjkę przewodnika i słuchawki kostne, moje ulubione i poszłooooo







Na początku byłam w centrum obrazu nieruchomego


i wreszcie pół godzinny OBRAZ ruchomy z vincentowym życiem, twórczością i szaleństwem. leżeliśmy sobie w obrazach na worach Sako. muzyka, tekst w słuchawkach i obraz. 
SZTOS.









*

Dzień czwartkowy również minął i nie wszystkie sprawy się układają, niestety. falą. Było męcząco, że na jodze ziewałam jak pojebana. i pod koniec bym spała.

synapsy nie stykały...

Wpadł mi tytuł posta na FB : Dlaczego nie wybiorę się na "Dom dobry ?  i zapewne była odpowiedź, Nie przeczytałam, miałam dyżur na przerwie, nie dało rady, pomimo słuchawek w uszach, komórki wpadały w wibracje, jak na pasie startowym odrzutowca ... [skonstatowałam ostatnio, że na prawe ucho nie dosłyszę i na prawe oko niedowidzę...japrdlĘ na pewno mam coś w musku.]

i ja raczej nie wybiorę się aktualnie na "Dom ... jest LISTOPAD na bogów. mam bardzo dużo emocji, mam emocjonalne życie wchój. i doły listopadowe.

Znów i nareszcie spotkałam na jodze fajnombabkę i że ona się akurat wybiera do Domu Smarzola mi oświadczyła.

po co ci to, pytam się jej? a ona mi, że lubi być rozpieprzona. no Pani skoro lubisz zbierać falki...tydzień po zderzeniu ze ścianą. to proszę bardzo.

natenczas wystarczy mi "Heweliusz.

Otóż nie wiem czy ja w ogóle jeszcze kiedyś zobaczę Smarzola,  już Wesela sobie darowałam. nie mam takiego czegoś, że muszę odwiedzać wszystkie obozy koncentracyjne i muzea holocaustu w Europie...wystarczy mi raz. także nie wiem, może na wiosnę ...

a dziś MJ się pakuje i wiozę ją na dworzec pkp. 

[cała jest szczęśliwa, bo kupiła sobie komodę starą odsąsiada i dostała w prezencie bieliznę termo z merynosa.]

musimy się wybrać do mego miasta rodzinnego, bo MJ zrobiła remont kuchni i wstawiła zmywarkę. co niebawem opiszę na blogu MJ.


czwartek, 13 listopada 2025

Między trabantami.

 nadal niedziela 9 listopada...



Sześć trabantów na ulicy 
no łał, i jest na nie pomysł otóż wożą nimi turystów. poza tym Świat trabanta też zaliczyliśmy przy okazji. Otóż okrzepła już po tylu latach ta chęć rozpieprzania wszystkiego co pozostałością po komunie i robi się na tym interes, i Sztukę.
Ważne, żeby zachować równowagę a nawet niekoniecznie, żeby Pamięć o strasznych czasach nie poszła w kierunku zazbytnich podśmiechujek. ale nabrała lekkości bytu.

Zanim wróciliśmy i padliśmy w niedzielę, bo cały czas jesteśmy w niedzieli 9 listopada, która była dniem historycznym, nieoczekiwanie dotarliśmy do miejsca, gdzie był bunkier adolfa h.
Te sprawę muszę jeszcze spenetrować następnym razem. i w ogóle wracamy do Berlina. to pewne. mamy na prawdę blisko i postanowiliśmy robić sobie krótkie wypady co jakiś czas.



Ostatnim punktem wyprawy na pogranicze był Checkpoint Charlie. miejsca wydostania się,  przejścia z tego klaustrofobicznego świata  Berlina Zachodniego, życia za murem. tu przechodzono, wymieniano więźniów politycznych...
i oczywiście sklep z pamiątkami, koszulkami, kawałkami muru do kupienia.





W drodze powrotnej mijamy taką piękną  knihobudkę telefoniczną(smaczek dla jednej blogerki )) i natychmiast pożałowałam, że znikły te budki telefoniczne z naszej miejskiej przestrzeni, a tak fajnie można by było je wykorzystać.


W tym samym czasie gdy My szlajaliśmy się po Berlinie, który nie świętował przecież zakończenia pierwszej wojny, u nas owszem świętowano. i nie chcę się rozwodzić ale kilka rzeczy mnie zastanawia.

Na przykład hasło: Polska socjalna nie liberalna. na ultra prawicowym marszu narodowców??  

oraz narodowcy wszystkich krajów łączcie się. 🙈 

[proponuję arenę gladiatorską i niech się wszyscy narodowcy świata napierdlają. w jednym wydzielonym miejscu na świecie]

**

Czas w realu biegnie inaczej. wróciliśmy już...i środa była ciężka. nie dałam sobie szans na hamowanie. Dobrze, że ten tydzień krótki jest. to przeżyję. Wrażenia trzymają mocno i opowiadam, gdy ktoś pyta. wymachując rękami na prawo i lewo, bo ja jestem nadaktywna, i mam coś do opowiedzenia :-)

[no ale dziś jeszcze joga a jutro masaż, bo jednak fizycznie dostałam w tyłek]

W trakcie takich wypadów mało czytam mojej literatury. co innego mnie zajmuje z całą mocą. co innego czytam. w tym czasie. ale nadal czytam. nie ma totamto. tak więc w uchu nadal Iluzja. w oku papierowe kontynuacje.

Zobaczyliśmy sobie spokojnym wieczorkiem razem z Matkąjadwigą film ze znajomym naszym Paczesnym, "Tyle co nic. doczekałam się też "Annie Holl  za darmo na jednej z platform, ach z przyjemnością zobaczę. 

oraz posty z Berlina przebierają nuszkami w mojej głowie,  poniedziałek 10 listopada był równie mocny :-) ale diametralnie w inną stronę. SZTUKA, muza.

Zapraszam.