sobota, 29 marca 2025

Ciekawość zabiła kota ale satysfakcja go wskrzesiła.

Ciekawość, to pierwszy stopień do piekła, no nic bardziej nieprawdziwego. drodzy wyznawcy.

Ciekawość świata, ludzi, mechanizmów, historii, literatury, filmu, sztuki gna mnie po świecie. po światach. po ludziach, po książkach, świątyniach sztuki, po muzeach, galeriach sztuki. uruchamia różne działania. rozszerza proces poznawczy. poszerza horyzonty. bo jeśli się komuś wydaje, że only piniądz to robi, czy internety ...to znów się myli. ja lubię poczuć zapach, dotknąć i posmakować. ale nade wszystko przeżyć. i mieć Emocje. moja radość z przeżywania jest dla mnie największą siłą napędową. a potem następuje Kreacja. bo muszę. taki życiowy Imperatyw. nie żadna terapia. 

i bardzo współczuję tym, które tego nie rozumieją. ba, są oburzone, że o tym piszę. i na pewno jestem zaburzona, zaburzona osobowość narcystyczna 🙈🤣🤣🤣

[pseudoartystka z krzywą gembą, oceniają, choć ani jednego mojego spektaklu nie widzieli. i własnej gemby nie odsłonili. charakterystyczne dla pewno pokroju ludzi. że krztuszą się od niespełnienia i własnych ograniczeń]

oto słowo na niedzielę.


piątek, 28 marca 2025

Porządki.

 



Wszystko mnie dziś boli. 

wczoraj w placówce miałam adhd spotęgowane. machnęliśmy z alumnami drugą tablicę tym razem pistacja. wcześniej był taki gołębi. tablic korkowych nie maluje się najlepiej i najszybciej. jeszcze są do poprawki, na razie przypatruję się, wieszam parce piątaków, które odkrywają kolor. przemalowuje gary, raz różowy, raz niebieski za chwilkę czerwony, zielony...

 ja machnęłam jedno krzesło na niebiesko ale mi się nie podoba. zmienię we wtorek na czarne. W każdym razie malowanie krzeseł z drabiny w pozycji na Michelangelo w Sykstynie nie kończy się dobrze. więc dziś czuję wszystko. czuję stawy, rączki nóżki i kręgosłup i podeszwy...

Poza tym cztery dziury wywierciłam w dużej czarnej donicy. posprzątałam zalegające gabinet prace, wyniosłam niepotrzebne gadżety, zrobiłam kilka godzin wykładów z renesansu. We wtorek przesadzanie kwiatów rozpocznę do grafitowych doniczek. 

*

Dziś ładny słoneczny dzień się zapowiada, jeszcze leżę w łóżku z kawką  i czytam, i odpoczywam po wczorajszym. i po całym tygodniu w zasadzie. bo od poniedziałku był cięgiem zryw o 7ej i galop. totu totam.

Nieśmiało myślę o rowerze. bo słońce i chyba zapowiada się cieplej. albo dygam z kijami Zaraz. choć wiatr nadal bardzo zimny. aniechto.

W każdym razie na rower elektryczny się jednak zdecyduję. natychmiast, gdy sprzedam stare auto. tak postanowiłam. 

Dziś w pracy lajtowo będzie bardzo. załatwię kilka spraw w hurtowniach. i w teatrze poszkliwię prace. i zapodam wypał w niedzielkę. Wiosennie jakoś. wezmę torebkę w tulipany. ubiorę spodnie lniane buraczkowe. marteny eco. może jednak kurtkę bardziej wiosenną. i czapkę.

 *

obserwacje mam. 

pierwsza, to odezwał się we mnie gen mojej babki Antoniny, która pochłaniała kryminały. 

oraz drugi

artystka koroniewka co jakiś czas pokazuje swoich hejterów:

" Swoją drogą - dziś dla odmiany nie zasłoniłam nicków. A te osoby, które piszą te mocne komentarze często są mamami, ojcami, babciami etc. Piękny przykład dla młodszego pokolenia."

i o pewnym anonimie pomyślałam 🥱który całkiem niedawno mi zrobił diagnoze, no bo jednak nie oszukujmy się, że podpisać się można każdym słowem. ale widać, że to ta sama ciotka, poważnie zaburzona. i kilka jej awatarów.




czwartek, 27 marca 2025

Niż.

 Pogoda ma wpływ na wszystko co dzieje sie w moim organizmie. wczoraj był jakiś masakryczny niż. przespałam pół dnia, oprócz tego, że wyprawa do przychodni i na masaż. Fizjo opowiadała mi o locie do NY. dostałam też prezent. wyleciała z pustą walizką a wróciła z zapakowaną po kokardy,  ciuchami, torebusiami i butami. ja dostałam spodnie :-) w obłędnym kolorze. dziś w nich paraduję do pracy. a że lniane są to pod spodem bielizna termiczna. bo paskudnie zimna ta wiosna. choć ciemierniki pięknie kwitną, zielenina się pcha. ogród coraz bardziej ułożony. ale jeszcze sporo pracy. 

Skończyłam komisarza Mortkę, kontynuuję Znamiona Kaina, Kastora i zaczęłam Wilczą chatę. Śmielaka. same kryminały. same morderstwa i paskudne lata 90te. tajemnice, Baskowie i mordy rytualne. poprzedzone dręczeniem ofiar. widocznie taka zewnętrzna aura wpływa na wybory lektur.

Poza tym magierus pojechał na front. jeden człowiek go prowadzi. ratownik medyczny, który zamiast na urlopie odpoczywać... nie wiem czy wiecie ale nasi bardzo nadal pomagają, jeżdżą tam z pomocą medyczną, z gratami, z samochodami. robią zrzutki w internetach. zwykli ludzie. Niezwykli.

No to biegnę nauczać. malować, wykładać sztukę, uwrażliwiać, kreować i zmieniać świat. 

dobrego dnia.


środa, 26 marca 2025

Zlepki.

Zobaczcie, jaka piękna ta kaldera wypełniona chmurami...a na wprost w chmurach Pico del Teide. na winiecie nadal zdjęcia do ostatniego postu z La Palmy.
a po prawej u beduinów.

*

backspace mi działa chujowo ostatnio i się wkurzam. nadal bardzo lubię mój laptop. służbowy oczywiście i moje narzędzie pracy. nadal bardzo nie lubię pisać telefonem. osobiste spotkanie z Olusiem mnie wczoraj i ubawiło i przeczołgało myślowo. spotkanie w trojkę na kamerce musimy powtarzać częściej. w każdym razie w Rzymie teraz piękna wiosna. ..

Oluś nie chce tu żyć, bo tu nadal nic się mentalnie nie zgadza. mówi o prowincji. Cały ten kraj, to jedna wielka prowincja, poza kilkoma dużymi miastami. 
można żyć po swojemu, gotować dla ludzi, nie mieć za dużo. nie oblepiać się rzeczami. sprzętami. Tworzyć. ale musi być ciepło. na przykład Kostaryka. o tak, pełna zgoda. 
uczymy się więc hiszpańskiego. 
Ucieknijmy stąd mówi oluś. wyjeżdżaj stąd mówi mi oluś przecież chciałaś, zawsze chciałaś. stąd wyjechać. 
podpisuję się pod tym. zawsze chciałam i nadal chcę. 
[nadal jest tu chujowo w tym grajdole. i rasistowsko. pośród tych świętych kryształowych ludzi. z bogiem na ustach. z ustami pełnymi frazesów i bogonarodowych pierdoleń.  i jeszcze te traumy po przodkach. na dobicie]
*

Spotkałam wczoraj w czasie szukania dzieciaków w szkole, jedną ósmoklasistkę zdesperowaną, powiedziała mi : Zrobię dla pani wszystko, tylko niech mnie pani zwolni z tej lekcji...z niemieckiego. 

Z rzeczy pożytecznych, w placówce, to pomalowałam tablice korkową słusznych rozmiarów, a raczej zaczęłam, potem to już uczniowie kontynuowali. okazało się, że nie chce mi się machać pędzlem z góry na dół. zostały jeszcze dwie tablice słusznych rozmiarów. i musze zatargać jutro więcej pędzli (bo szkoła nie ma) trzy krzesła na suficie. i przesadzanie kwiatów. i minimalizm do wprowadzenia w mojej pracowni. 
*
ogród no więc ogród wymaga już pracy solidnej. oraz zdaje mi się, że ogród i obora to naczynia połączone. czyli kolejna skrzynia, duża tym razem. i wtedy glina i kartony z obory znikną. czekam, aż będzie cieplej. i jak to u mnie bywa, Zawsze, wczoraj gdy było plus15 i słońce ja w robocie 12godzin a dziś, gdy mam wolne to leje...
*
dziś znów wyprawa do przychodni, tu zmielę przekleństwo pod nosem, z wynikami badań i usg, a nie szkodzi, że wszystko jest w porządku i jest to niepotrzebne narażanie się na zarazki. i chyba czas już odebrać wyniki mammografii. nie dzwonili to chyba wszystko ok.


*
nieee no ten  chujowo działający klawisz mnie wykończy chyba.

poniedziałek, 24 marca 2025

chochoł.

 i to ja nim jestem, tym chochołem. 

Tak się dziś rano jakoś poczułam w przychodni. Dlaczego?

No więc to było tak,  siedziała obok  mnie w kolejce na pobranie krwi kobieta w średnim wieku, w mini spódniczce z prawie gołymi nogami, w letnich kozakach i marynarce. serio. jej córka nastolatka w spodniach bojówkach, i bluzie z odsłoniętym brzuchem. serio, serio 

i inni ludzie w średnim wieku i młodzi w wiosennym rejczel odzieniu. a wszyscy mieli też jakieś wiosenne butki, a to sportowe a to inne adidasy. 

oraz kilka starychbabć ... takoż w letkich czapeczkach i wiosennych kurtkach. serio. i w obuwiu absolutnie nie zimowym. 

i tylko ja objawiłam się tam w futrze zimowym i czapce zimowej. i w kozakach zimowych. na dodatek nie było mi za gorąco. a nawet w dupke lekko zimnawo, bo pod spodnie bojówki nie założyłam zwyczajowo sportowej bielizny oddychającej, termicznej. 

[na blacie w aucie 7 stopni. no dla mnie zimno kurwusia.]

no i poczułam się jak ten raróg. nie na miejscu jakoś. nie pasowałam do otoczenia.  

i kto tu jest z innej planety??

W każdym razie wiruch krąży, że kompulsywnie myłam ręce po tej przychodni, choć ona, czysta, pachnąca farbą no ale nie o tu jednak chodzi. Dwoje instruktorów mi leży i kaszle. ..

całkiem młodzi ludzie. także też mnie to nieco uspakaja, że nie tylko ja taka cherlawa jestem. mam natomiast instruktora w wieku już postemerytalnym(świetny fachowiec), który nigdy nie choruje, za to od lat się szczepi na grypę. i proszę można? można. Wszyscy dokoła młodsi od niego padają, jak muchy, bo antyszczepy antyto antytamto, ja zaś nigdy nie zdążę się zaszczepić a On, jak Flaga na maszcie. dumnie powiewa z napisem: 

NA POHYBEL IDIOTOM. MYŚLĄCYM INACZEJ.



niedziela, 23 marca 2025

a pranie wisi na sznurach w ogrodzie.

na winiecie kolejne już zdjęcie z wulkanu wysokość 2500. ponad chmurami.

*

 Dziś krótko, bo lepię ostatni post z wyspy. i ostatni post z Egiptu [po prawej w marginesie wskakują  apdejtowane wszystkie posty z Egiptu]  a roboty w ogrodzie nie ruszone. Wczoraj pojechaliśmy na spacer do lasu i było cudownie. Ciri była zachwycona najbardziej. wróciłam i już nie miałam siły na ogarnianie ogrodu. Naczelnik zrobił swoje. Dziś ja ruszam na wycinki i porządki ale też bez przesady. u nas nadal noce mroźne. i wiatr przenikliwie zimny. i normalnie widzę i czuję, jak te ogołocone kwiatki będą dygotać na tym mrozie. serio. Taras porządkuje, wywalając niepotrzebniaje i ustawiając puste ceramiczne donice, do przyszłych nasadzeń. kwietniowo-majowych. 

Wszyscy się zachwycają

tą wiosną niemrawą, a tu Wiosenne przesilenie normalnie zbiera śmiertelne żniwo. kilka przypadków całkiem blisko nas. i ja jestem osłabiona, jak zwykle na wiosnę ale i po chorobie. nadal biorę prochy na zatoki ale gil już nie zatyka. także lepiej.

Naczelnik nie widział "Dojrzewania, ale nie wiem czy ja chcę drugi raz oglądać. tak mnie jebło, że do teraz trzyma. w samo serce. i patrzę na te moje trzynastolatki. i myślę z trwogą o rodzicielstwie dzisiejszym. Nie zazdroszczę. Zwłaszcza po serialu wiem, że ja bym była jak ta kwoka, że normalnie na smyczy. przy tyłku i kontrola. już dawno to wiedziałam. nie nadaje się, mam za wątłe nerwy. w teatrze i szkole gadam z nimi godzinami... ale potem wracam do wygodnego domu.

Wczoraj mnie sytuacja osłabiła rodem ze szkoły właśnie. no potrafią łamać wszystkie zasady ot tak. bezrefleksyjnie. Zawisłam nad tematem rodzicieli, którzy bywają idiotami. dają swoim dzieciom broń do ręki. nie tylko w postaci noży, pistoletów na kulki ale i siły, z której nastolatki sobie nie zdają sprawy.  

Na Netliksu wszedł drugi sezon niemieckiego serialu, który lubię "Mścicielka. i jak widzę relacje matka-córka, które jak wiadomo zawsze są skomplikowane: 

że nic matki obchodzić nie powinno, że to nie jej sprawa z kim się córcia umawia, gdzie łazi ...to mnie się osobiście coś w środku robi.

Ludzieee ja bym umarła ze strachu. i wkurwa jednocześnie. bym to dziecko przywiązała, przykuła do nogi od stołu, do kaloryferów, jak nie chce mieć ze mną relacji opartych na zaufaniu. dla jego własnego dobra. a tu jeszcze do ogarnięcia ten Drugi świat, internetowy. Okrutny. i nastolatki okrutne, zagubione z eksplodującymi hormonami. i kruche. łatwo ich można złamać, doprowadzić na skraj.

no nie na moje nerwy to wszystko.

Zanim pojawił się Drugi świat w postaci interentów, już było ciężko. Nastolatki są, jak kobiety podczas okresu, w ciąży i menopauzie. nie do zatrzymania. wszystko się może zdarzyć i mają nader kruchą psychikę. 

i  zabieranie im telefonów na lekcji nic nie daje. a taka jest w placówce ostatnio zasada. 

ps

przyglądam się pięknemu domu, gospodarstwu w Skanii, jest połączony z budynkami gospodarczymi

i myślę sobie, że ja mam za mało miejsca.

piątek, 21 marca 2025

Retrospekcje. o tym, że kiedyś było lepiej?

Obudziłam się i postanowiłam, że dość o tym gilu.

 i jestem już zdegustowana i wkurwiona tym zimnem. ile można pizgać lodowatym wiatrem? nocnymi mrozami i zaledwie plus dwa w ciągu dnia ?? choć akurat Wczoraj znienacka było plus piętnaście. ale ja się nie dałam podejść o nie. rano czapka, na ep i nawet kaptur oraz futro na grzbiet, futro z owczej wełny. które już schowałam do szafy i nazad ...wywlekłam z przeprosinami. 

po szkole już bez czapki se szłam do auta. bo w słońcu by mi się chyba ep zagotował. taka wiosna wypaliła. i dziś widzę i czuje podobnie już. 

[ból łba spowodowany zatokami raczej mi już przeszedł ale za to zamienił się w ból spowodowany nagłym wybuchem wiosny i ciśnieniowymi zakrętasami]

także taka chujnia przewlekła.

Rozkminiam se moją energię życiową. jak tak leżę czy idę i akurat niczego nie słucham, to sobie myślę, że energii mamy określoną ilość i w pewnym momencie, trzeba wybierać na co ją przeznaczamy. Czy na pracę, która kosztuje coraz więcej i więcej i już nie podskoczymy wyżej a wręcz zaczyna sie lot koszący w dół. Czy na święty spokój i życie bez zegarka, obowiązków i zapchanych kalendarzy...i kiedy podjąć taką decyzję? 

czy nagle co po diable, czy małymi krokami, etapami. odpuszczać. udawać gupią, nie angażować się zanadto ?? brać zwolnienia lekarskie. 

Umarł mi kolega, postać znana i lubiana, nie dożył do emerytury a też mu się wydawało, że jest wieczny. i nie palił, nie pił, zdrowo sie odżywiał, miał bogate życie duchowe, ułożył sobie życie emocjonalne na nowo, dwa lata temu...był zakochany i szczęśliwy. 

i rak trzustki.

[miałam taką koleżankę, która dawno dawno temu mi mówiła, że cmentarze pełne są ludzi nie do zastąpienia. pracoholików.

*

 Żyłam sobie w kraju tutejszym, mając z grubsza pojęcie, kto to elon musk i inne typki. a teraz z każdego kąta w internetach mi wyskakuje. ta twarz przerażająca. jedna i druga. 

Żyłam sobie na świecie do 2020 i nie wiedziałam, że scenariusze filmów sf o zarazie mogą się normalnie zmaterializować. Żyłam sobie i słyszałam wszędzie w urzędach, że się nie da. aż tu nagle się okazało w zarazie, że się da, owszem wszystko się da. nawet lekcję prowadzić z domu się da. i tylko mogłoby się tak utrzymać, bo w niektórych aspektach życia, firmach się dało. A w placówkach wracamy do średniowiecza, na przykład Dlaczego indywidualne nauczanie odbywa sie w domu ucznia osobiście?? ja nigdy nie byłam do tego zmuszana ale bym z całą stanowczością odmówiła. Kiedyś kilka razy byłam w jednym patologicznym domu (ale to w czasach sprzed zarazy). Uważam, że to jest niezgodne z zasadami bhp, bo mnie się naraża. byłam narażona na smród, dym papierosowy, pijanego tatusia ... iwdupie mające wszystko dziecko. a i jeszcze dojazdy prywatnym autem za własne pieniądze ... 

Dziś, przecież można prowadzić lekcję przez teamsa. i nikt nie jest postawiony w żenującej sytuacji.

i w kwestii narażania, żyłam z przeświadczeniem, że polacy nie myją rak...i niestety nadal z tym żyję. 

Żyłam sobie nie mając pojęcia o reptilianach, antyszczepach i wyznawcach wszelkich teorii spiskowych. w tym teorii, że raka można wyleczyć octem jabłkowym. i sokiem z buraka. Czasem tylko wystawiano moją cierpliwość na alkoimprezach, gdy pojawiali się domorośli historycy. i snuli swoje ambitne opowieści. a ja reagowałam w zależności od upojenia.: na agresywnie, kpiąco, wesoło. 

Byłam naiwna i ...dobrze mi było z tym. a z tych wszystkich przywoływanych czasem idiotów(Lem), miałam tylko i wyłącznie ubaw po pachy. 

Żyłam sobie w blogowni i czytałam różne blogi. i nie interesowała mnie przynależność polityczna ani antyszczepostwo (zapraszała mnie gwiazda amerykańska do grona znajomych i ja ją wpuściłam do swojej Matkijadwigi.  :-)

A potem się zaczęło.

[Zdaje się, że ja nigdy nie zrobiłam tak, że sama do kogoś przylazłam powiedziałam grzecznie i miło: dzień dobry a potem go oplułam. ostentacyjnie, bo mi do mojej koncepcji przestał pasować. albo go rozczarowałam. i nie spotkało mnie to tylko od jednej osoby.]

Kiedy to się wszystko tak porobiło co ? kiedy to ja muszę, powinnam spełniać czyjeś oczekiwania.

Kiedy się tak świat spolaryzował śmiertelnie. przecież zawsze miałam poglądy???.

i jakby jest coraz gorzej. 

ale najgorsze jest to, że mnie się usiłuje wpędzić na chama w "syndrom oszusta. Owszem bywałam zakompleksiona i miałam skromne zdanie na swój temat ale nie do tego stopnia. kryste panie. 

I tu postawie kropkę nad i.

A na koniec zapytanie do orędowników trumpa, jak tam się odnoszą do rozczarowania trumpa putinem? Czy już rozumiecie. widzicie, jakim niedoukiem jest trump. jak to lekcji nie odrobił? trzy lata temu przetoczyła się ogromna dyskusja i bicie się w piersi Unii i wszystkich, którzy próbowali oswoić niedźwiedzia, i robili z nim interesy... wydarzyła się Bucza, wystawiono za ludobójcą list gończy...trzy lata temu. a 80 lat temu skończyła się 2wojna światowa...

i czy już nikt nie pamięta opowieści o matkach odcinających sobie części ciała...zamkniętych w potrzasku piwnic...

Polacy nie przestali pomagać, choć wielu przefarbowało się na nacjonalistów, i pierdoli coś z wielkopańskiego a jakże stolca. My polacy pany. wielki naród, same kryształowe typy, co to nie mają krwi na rękach, tylko innym te krew wyrzygują, zwłaszcza polską. a jak nie śpiewasz z nimi w chórze, to nie jesteś patriotą i spierdlaj stąd. co ty tu jeszcze robisz? 

i to jest prawdziwie nacjonalistyczna postawa. nader chujowa. zła. to jest samo zło w czystej postaci. 

My polacy - ludzie w okolicy zbieramy na magierusa, który ma trafić na front. i chuj z wami złamańce, ruskie trolle i na pohybel ruskiej hołoty.

*

i jusz na prawdę na sam koniec meldunek z półki : skończyłam "Osiedle marzeń. Chmielarza, zaczęłam "Długą noc i się zorientowałam, że popierdoliłam kolejność. więc zanim zaczęłam ten ostatni akord komisarza Mortki, niestety, zaordynowałam powrót do kilku rozdziałów "Cieni, żeby sobie poukładać.  

[nigdy nie czytałam tylu kryminałów, pojedyncze wyjątkowe się zdarzały, jako, że jest to literatura mało ambitna. a ja miałam czas tylko na ambitną ;-)no ale do słuchania się nadaje, jak ulał]

W międzyczasie kontynuuję papierowego Knoxa(to jest mój ulubiony typ kryminałów i też nie są zbyt ambitnie napisane)) ale Sekret Genezis, jest wyjątkiem, niestety potwierdzającym regułę, bo powiem, że po "Sekrecie Genezis, to już raczej równia. no pomysły i miejsca akcji fajne i historie nadal ciekawe i straszne. ale tak to bywa, gdy autor zacznie od trzęsienia ziemi a potem usiłuje na tym bazować. 

aktualnie "Znamiona Kaina, męczę.

ps

tymczasem poligon strasznie napierdala...no wali od tygodnia. że pies Ciri jest poważnie zaniepokojona. a Naczelnik wieczorami, gdy wraca z połowów bursztynowych, to widzi te race do których walą.

środa, 19 marca 2025

o ulubionej kawie, zieleninie i latarniach morskich.

Na Kanarach, na La Palmie jest oszałamiająco zielono. to wyspa, jak z filmu o king kongu. wulkany, drzewa, krzewy, czarna ziemia wulkaniczna, kwiaty, które u nas rosną w donicach domowych, i kupujemy je za ciężkie pieniądze. Trawy ozdobne - Rozplenica, robią tam za chwasty, Sosna kanaryjska. moje ulubione, piękne drzewo, drzewa laurowe dosłownie, gigantyczne drzewka szczęścia, no Raj na ziemi. Tylko te wulkany trochę niebezpieczne. i drogi. Gdy leje część jest wyłączona z ruchu. na szczęście leje rzadko. Mogłabym tam mieszkać ale to dość daleko. z drugiej strony o to chodzi, żeby się za winklem afrykańskim schować. jeszcze dalej są wyspy zielone ale tylko z nazwy. niestety.



NIE WIEMCO TO ZA ROŚLINA, ZWISAŁA MALOWNICZO ZE SKRZYNKI W KNAJPCE PORTOWEJ ALE JEST OBŁĘDNA

Typowe krajobrazy po zachodniej stornie wyspy, to te z wulkaniczną czarną ziemią a po drugiej już mniej, bardziej zielono, bardziej południwoamerykańsko,  oraz im wyżej tym inaczej...






Latarnie morskie były zaledwie 10minut jazdy autem od hotelu pomiędzy bananowcami. W pobliżu wulkanu, który miał erupcję w 1971 roku San Antonio, czy Antonio. jakoś tak. można było się przejść na kalderę. i połazić. 

Tu film, bo chyba sobie nie zdajemy sprawy, że na wyspie wulkan wulkanem pogania i jak wygląda dokładnie krajobraz po wybuchu, w filmie dokładnie Cumbre Vieja: trasa wulkanów.


Cumbre Vieja (z hiszp. Stary Szczyt) – wulkaniczny grzbiet usytuowany jest w kierunku północ-południe oraz pokrywa 2/3 południowej strony wyspy. Na grzbiecie i zboczach Cumbre Vieja zlokalizowanych jest kilka kraterów wulkanicznych.


film  zaczyna się takim samym ujęciem, które  i my mamy na zdjęciu :-) robionym podczas lądowania


no dobrze, do wulkanów jeszcze wrócę.

Teraz krajobrazy z latarniami, oceanem i zieleniną oraz kawa. Na wyspach pija się kawę, która u nas mogłaby uchodzić za deser kawowy. Trzy warstwy co najmniej, w tym słodkie mleko skondensowane, espresso, likier i przyprawy:

Barraquito to nie tylko kawa, ale prawdziwa ikona kultury kanaryjskiej. Jej fascynująca historia sięga połowy XX wieku i jest nierozerwalnie związana z barami i kawiarniami Teneryfy.

Legenda głosi, że ten wyjątkowy napój powstał w słynnym barze Imperial w Santa Cruz de Tenerife, stolicy wyspy. Jego nazwa pochodzi od przezwiska jednego z stałych klientów, Sebastiana Rubio, znanego jako „Barraco” lub „Barraquito”. Ten dżentelmen regularnie zamawiał swoją ulubioną kompozycję kawy, mleka, likieru i przypraw. Z czasem, bar Imperial postanowił uhonorować swojego lojalnego gościa, wprowadzając jego autorski napój do stałej oferty pod nazwą „barraquito”.

Inna wersja historii sugeruje, że nazwa „barraquito” pochodzi od zdrobnienia słowa „barra”, oznaczającego bar. To podkreśla, jak ważną rolę odegrały lokalne kafejki w rozpowszechnieniu tego napoju.

Naczelnik uwiecznił każdy rodzaj, którą piliśmy: wułala. po raz pierwszy w Los LLanos, potem knajpie portowej, w stolicy na ulicy ...i najstarszym barze na wyspie.

 ta pierwsza z góry czterowarstwowa, jest tradycyjnie z likierem, więc jeśli chcesz Bez, musisz to powiedzieć przy składaniu zamówienia


Dziś barraquito to nie tylko napój, ale symbol Wysp Kanaryjskich. Odzwierciedla różnorodność i dynamikę lokalnych krajobrazów – od intensywności wulkanicznej kawy, przez słodycz mleka skondensowanego, aż po orzeźwiającą nutę cytrusów. To kawa z duszą wysp, która przenosi nas myślami w słoneczne, oceaniczne krajobrazy.











krzew przeładny w hotelu nad basenem


a poniżej grubosz dwumetrowy w dodatku właśnie kwitnący




i tak pomału czołgam sie do naszej wyprawy na dach świata.

wtorek, 18 marca 2025

samopoczucie.

 otóż, nie byłam wczoraj nigdzie, Wczoraj był chujowy. głowa mi napierdalała do wścieku, gil zatykał. pojawił się kaszel. suchy.

Leżałam w łóżku w czapce wełnianej i cierpiałam, gil mnie tak zatkał, że ani węchu od soboty a od wczoraj, ani Smaku. [i dieta 1300 kal. idzie do śmieci, nie zjadam nawet tego, bo jedzenie nie jest przyjemnością. co prawda doWygląda na szczęście, więc coś tam przełknę] ale... dziś jedyny ratunek w aptece. może uda mi się zawiązać buty... na szczęście rekolekcje w placówce czyli dyżur a nie 8lekcji. .. potem teatr i odizolowanie w gabinecie. jakieś roboty w komputerze i bolesne egzystowanie. jutro znów wolne i leżenie plackiem. w łóżku. i inhalacje

bo zanabyłam drogą kupna zestaw do płukania zatok, i nie wiem co z tego wyniknie. czy dam radę, poza tym do terafluzatoki trzeba łykać ziołowe tabletki rozpuszczające gila. więc dziś na noc leczenie w zestawie. i spokojny sen może. ..

koleżanki w pracy popukały się w głowę, na wieść,  że myje głowę rano i bez czapki łażę.

i sie dołaziłam.

poniedziałek, 17 marca 2025

Dojrzewanie. z gilem w tle.

 leżem i zdycham normalnie w klimacie boh trojcu lubit: gil, kaszel i ból. leczę się sama, piję teraflu, soki, wit c i nic nie pomaga, gil nadal siedzi mocno. zatyka nos, cieknie i nie pozwala spać na leżąco.(Naczelnik zaczyna to samo.)

zmuszam się więc i przez ostanie dwa dni robię porządki na blogu, przekładam podróże od najdawniejszej  na samym dole...do najnowszych ale to jest i długo będzie w procesie: redaguje i uzupełniam Egipt. podobnie z norweską wyprawą kamperową. i tą z zeszłego roku też i wyprawą samochodem  na Bałkany...i szwedzkiej pierwszej kamperowej też nie skończyłam, no sporo tego. ..przy okazji porządkuje setki zdjęć i filmów. i widzę, że nie zapłaciłam za śmieci w tym roku. a  papiera nie ma. Odetną mi śmieci ? 

Czytam. choć gil bardzo utrudnia. ale trzeba zmniejszyć stos papierowych książek przy łóżku i w kominkowym. ... zaczynam i kończę.

poza tym prałam i podlewałam kwiaty. ale już ich przesadzeń i pielęgnacji nie miałam siły robić. i leżałam w łóżku, nadal leżę. dziś muszę wyjść. a tymczasem  śnieg spadł i temperatura zaledwie 2 stopnie...w marcu można oszaleć. mieli mnie gil i ciśnienie. nie mam dziś masażu na szczęście, moja fizjo poleciała wczoraj do NY na dzień św. Patryka :-)

a poza tym weszłam se w sobotę na 4odcinkowy serial kryminalny: Dojrzewanie, Netflix. no powiem wam, że Od pierwszych minut serial stawia na baczność. i napierdla emocjami.

No więc ten serial proponuję zobaczyć. 

Bolesne studium 13latka, nasto latków...szkoła określona, jako przechowalnia, nauczyciele którym nie zależy, lub mają w dupie, nie lubią swojej roboty, strachliwa dyrekcja, my dorośli w zasadzie już nie bardzo rozumiejący ich świat. choć schemat ciągle ten sam; hormony, burzliwe zmiany, narastające upośledzenia nerwowe, tylko scenografia się zmienia. 

Pierwszy raz też usłyszałam o incelu [Incel (od zbitki angielskich wyrazów involuntary celibacymimowolny celibat, lub involuntarily celibate, żyjący w mimowolnym celibacie) – członek internetowej subkultury ludzi, którzy definiują samych siebie jako osoby niezdolne do znalezienia romantycznego lub seksualnego partnera pomimo chęci. Dyskusje na incelskich forach często charakteryzują się żalem i nienawiścią, mizoginią i często dotyczą ideologii blackpillu,mizantropią, niską samooceną i obrzydzeniem samym sobą, rasizmem. Amerykańskie Southern Poverty Law Center SPLC opisuje subkulturę jako część internetowego ekosystemu męskiej supremacji i zalicza ją na swoją listę grup nienawiściSzacunki odnośnie do liczby inceli są różne i najczęściej szacuje się, że osób utożsamiających się z tą subkulturą jest od tysięcy do około setek tysięcy.]

Morderstwo, Znęcanie się. Dezorientacja. 

Ale może, to nie jest dobry czas na takie seriale, gdy świat się zjebał a pis po raz kolejny wykorzystuje politycznie trumny. tym razem ciotki która maczała paluchy w szwindlach prezesa.

sobotnim Wieczorem zasiedliśmy do filmowej wersji teatru tvpvod "Wizyta starszej pani.. na dobicie chyba se zaaplikowałam. wiedziałam co się święci. 

ORAZ pytanie zasadnicze na końcu: dlaczego wszyscy moderują? nagle na wszystkich niemalże blogach, które czytam autorzy robią stop przemocy.