no znalazły się okulary ...pod łóżkiem. już zaczęłam szukać w miejscach kompletnie od czapy, tropiąc swój własny ogon. że w lodowce, choć nie udało mi się jeszcze zrobić w niej ordnungu, w garderobie, pracowni...no i pod łóżkiem. bo zmienialiśmy pościel i się mogły zaplątać. ale wcześniej przeryłam teatr. Naczelnik zwala winę na Ciri, ponieważ kradnie nasze rzeczy.
miło z jego strony.
W Ostatnie trzy dni zamieniliśmy się w tropicieli. sprzątaczy. Co ma efekt pozytywny w postaci generalki. otóż śmierdzi nam. między kuchnią a kominkowym w samych przejściu między belkowaniem, gdzie stoi lodówka, kanapa, skrzynia. tak że zaczęliśmy od odsuwania kanapy w poszukiwaniu źródła smrodu, a przy okazji odkurzanie i mycie podłóg. potem padło na skrzynię i to samo, następnie na lodówkę, odsuwanie grzmota i powtarzanie czynności i dobrze, bo sieokazało, że zbiór kłaków cirininych zatkał jej wentylator, jakoś tak się tam elektryzuje szczególnie a my się zastanawialiśmy dlaczego ona tak się grzeje i wyje...hmmm rychło w czas, inaczej by padła.
źródła nie znaleźliśmy, wszystkie kąty są za to odkurzone i umyte. i teraz mamy dopiero zagwozdkę. czy jakaś mysza nie padła między belkami. smrodek nienachalny wprawdzie i się zawęził do jednego miejsca malutkiego. jednego kroczku wręcz...kurde nawet wąchaliśmy sufit wczoraj. i lokalizacji nadal brak. czas na dalsze kroki czyli szukanie za kredensami i generalnie wszędzie. bo oczywiście bierzemy pod uwagę kompletne popierdololo ciągi w starej chałupie. co finalnie oznacza, że jesteśmy w dupie. i .
Drogi pamiętniczku Moja doba się kompletnie pochrzaniła. poskładała, że mnie to jusz śmieszyć zaczyna. z wkurwu oczywiście.
Mówię o spaniu. dziś obudziłam się i w zasadzie wstałam o 3.30 :-( kurewa.
(apdejcik malutki robię, że jednak pospałam ponad godzinę do ósmej)
W łikendy odsypiam, dosypiam, gdy nie mam roboty, to po prostu organizm się wyluzowuje.
Jeszcze w poniedziałek spałam do ósmej dokładnie osiem godzin. ale już wczoraj przed placówką pobudka o 5,30 po pięciu godzinach snu !? no to padłam miedzy 21 a 22. bardzo się starałam przeciągnąć te dobę w obawie, że się obudzę w środku nocy... czyli aktywność przejawiałam, zamiast kanapy. mianowicie obwąchiwanie chałupy i poszliśmy na spacer po nocy. nawet jeden odcinek Kulawych zarejestrowałam. Zgadzam się w pełni z ŻonąMietka, że ekranizacja bardziej mnie kreci od literatury.
i co ? i sro, i tak pobudka w środku nocy. i ostatnio już nie wyglądam...z tego też powodu. wyglądam na przemęczoną i wykończoną i klapniętą.
Czy ktoś ma podobnie? i czy ja mam brać tablety na spanie, czego bym absolutnie nie chciała. choć mam na podorędzu ale nielegalnie nabyte. bez konsultacji z lekarzem.
{oczywiście, że mam swoje prywatne przemyślenia, w temacie. oczywiście, że robota w placówce mi szkodzi i nadzór artystów sfochanych w teatrze, za to na wyjazdach śpię świetnie. przypadek. niesadzę}
oraz funkcjonowanie mnie to utrudnia. bo godziny aktywności zmienia. wprawdzie mam czas na czytanie, pisanie i oglądanie...a nawet dużo czasu. wiele notek sobie siedzi w poczekalni. jednak zanim dotrę dziś do placówki na 11tą, to już będę po ośmiu godzinach funkcjonowania w pieleszach. i spacerze, po którym najchętniej z powrotem do łóżeczka hyc hyc ...zmęczona tam zatem pojadę, żeby się słaniać przez sześć godzin. a w teatrze to już się poskładam na podłodze...wracam do domu ok 20ej. 🙈
ps
Wkurza mnie, że nie mogę teraz pochłonąć polecanego przez ZM dokumentu, o GuciuZamoyskim. za to przeglądając 35mm zobaczyłam sobie dokument "Na planie, ulubionego mojego filmu Wajdy "Wszystko na sprzedaż...i zaplanowałam kilka innych.
ps
Ratunku.

















































