Obudziłam się i postanowiłam, że dość o tym gilu.
i jestem już zdegustowana i wkurwiona tym zimnem. ile można pizgać lodowatym wiatrem? nocnymi mrozami i zaledwie plus dwa w ciągu dnia ?? choć akurat Wczoraj znienacka było plus piętnaście. ale ja się nie dałam podejść o nie. rano czapka, na ep i nawet kaptur oraz futro na grzbiet, futro z owczej wełny. które już schowałam do szafy i nazad ...wywlekłam z przeprosinami.
po szkole już bez czapki se szłam do auta. bo w słońcu by mi się chyba ep zagotował. taka wiosna wypaliła. i dziś widzę i czuje podobnie już.
[ból łba spowodowany zatokami raczej mi już przeszedł ale za to zamienił się w ból spowodowany nagłym wybuchem wiosny i ciśnieniowymi zakrętasami]
także taka chujnia przewlekła.
Rozkminiam se moją energię życiową. jak tak leżę czy idę i akurat niczego nie słucham, to sobie myślę, że energii mamy określoną ilość i w pewnym momencie, trzeba wybierać na co ją przeznaczamy. Czy na pracę, która kosztuje coraz więcej i więcej i już nie podskoczymy wyżej a wręcz zaczyna sie lot koszący w dół. Czy na święty spokój i życie bez zegarka, obowiązków i zapchanych kalendarzy...i kiedy podjąć taką decyzję?
czy nagle co po diable, czy małymi krokami, etapami. odpuszczać. udawać gupią, nie angażować się zanadto ?? brać zwolnienia lekarskie.
Umarł mi kolega, postać znana i lubiana, nie dożył do emerytury a też mu się wydawało, że jest wieczny. i nie palił, nie pił, zdrowo sie odżywiał, miał bogate życie duchowe, ułożył sobie życie emocjonalne na nowo, dwa lata temu...był zakochany i szczęśliwy.
i rak trzustki.
[miałam taką koleżankę, która dawno dawno temu mi mówiła, że cmentarze pełne są ludzi nie do zastąpienia. pracoholików.
*
Żyłam sobie w kraju tutejszym, mając z grubsza pojęcie, kto to elon musk i inne typki. a teraz z każdego kąta w internetach mi wyskakuje. ta twarz przerażająca. jedna i druga.
Żyłam sobie na świecie do 2020 i nie wiedziałam, że scenariusze filmów sf o zarazie mogą się normalnie zmaterializować. Żyłam sobie i słyszałam wszędzie w urzędach, że się nie da. aż tu nagle się okazało w zarazie, że się da, owszem wszystko się da. nawet lekcję prowadzić z domu się da. i tylko mogłoby się tak utrzymać, bo w niektórych aspektach życia, firmach się dało. A w placówkach wracamy do średniowiecza, na przykład Dlaczego indywidualne nauczanie odbywa sie w domu ucznia osobiście?? ja nigdy nie byłam do tego zmuszana ale bym z całą stanowczością odmówiła. Kiedyś kilka razy byłam w jednym patologicznym domu (ale to w czasach sprzed zarazy). Uważam, że to jest niezgodne z zasadami bhp, bo mnie się naraża. byłam narażona na smród, dym papierosowy, pijanego tatusia ... iwdupie mające wszystko dziecko. a i jeszcze dojazdy prywatnym autem za własne pieniądze ...
Dziś, przecież można prowadzić lekcję przez teamsa. i nikt nie jest postawiony w żenującej sytuacji.
i w kwestii narażania, żyłam z przeświadczeniem, że polacy nie myją rak...i niestety nadal z tym żyję.
Żyłam sobie nie mając pojęcia o reptilianach, antyszczepach i wyznawcach wszelkich teorii spiskowych. w tym teorii, że raka można wyleczyć octem jabłkowym. i sokiem z buraka. Czasem tylko wystawiano moją cierpliwość na alkoimprezach, gdy pojawiali się domorośli historycy. i snuli swoje ambitne opowieści. a ja reagowałam w zależności od upojenia.: na agresywnie, kpiąco, wesoło.
Byłam naiwna i ...dobrze mi było z tym. a z tych wszystkich przywoływanych czasem idiotów(Lem), miałam tylko i wyłącznie ubaw po pachy.
Żyłam sobie w blogowni i czytałam różne blogi. i nie interesowała mnie przynależność polityczna ani antyszczepostwo (zapraszała mnie gwiazda amerykańska do grona znajomych i ja ją wpuściłam do swojej Matkijadwigi. :-)
A potem się zaczęło.
[Zdaje się, że ja nigdy nie zrobiłam tak, że sama do kogoś przylazłam powiedziałam grzecznie i miło: dzień dobry a potem go oplułam. ostentacyjnie, bo mi do mojej koncepcji przestał pasować. albo go rozczarowałam. i nie spotkało mnie to tylko od jednej osoby.]
Kiedy to się wszystko tak porobiło co ? kiedy to ja muszę, powinnam spełniać czyjeś oczekiwania.
Kiedy się tak świat spolaryzował śmiertelnie. przecież zawsze miałam poglądy???.
i jakby jest coraz gorzej.
ale najgorsze jest to, że mnie się usiłuje wpędzić na chama w "syndrom oszusta. Owszem bywałam zakompleksiona i miałam skromne zdanie na swój temat ale nie do tego stopnia. kryste panie.
I tu postawie kropkę nad i.
A na koniec zapytanie do orędowników trumpa, jak tam się odnoszą do rozczarowania trumpa putinem? Czy już rozumiecie. widzicie, jakim niedoukiem jest trump. jak to lekcji nie odrobił? trzy lata temu przetoczyła się ogromna dyskusja i bicie się w piersi Unii i wszystkich, którzy próbowali oswoić niedźwiedzia, i robili z nim interesy... wydarzyła się Bucza, wystawiono za ludobójcą list gończy...trzy lata temu. a 80 lat temu skończyła się 2wojna światowa...
i czy już nikt nie pamięta opowieści o matkach odcinających sobie części ciała...zamkniętych w potrzasku piwnic...
Polacy nie przestali pomagać, choć wielu przefarbowało się na nacjonalistów, i pierdoli coś z wielkopańskiego a jakże stolca. My polacy pany. wielki naród, same kryształowe typy, co to nie mają krwi na rękach, tylko innym te krew wyrzygują, zwłaszcza polską. a jak nie śpiewasz z nimi w chórze, to nie jesteś patriotą i spierdlaj stąd. co ty tu jeszcze robisz?
i to jest prawdziwie nacjonalistyczna postawa. nader chujowa. zła. to jest samo zło w czystej postaci.
My polacy - ludzie w okolicy zbieramy na magierusa, który ma trafić na front. i chuj z wami złamańce, ruskie trolle i na pohybel ruskiej hołoty.
*
i jusz na prawdę na sam koniec meldunek z półki : skończyłam "Osiedle marzeń. Chmielarza, zaczęłam "Długą noc i się zorientowałam, że popierdoliłam kolejność. więc zanim zaczęłam ten ostatni akord komisarza Mortki, niestety, zaordynowałam powrót do kilku rozdziałów "Cieni, żeby sobie poukładać.
[nigdy nie czytałam tylu kryminałów, pojedyncze wyjątkowe się zdarzały, jako, że jest to literatura mało ambitna. a ja miałam czas tylko na ambitną ;-)no ale do słuchania się nadaje, jak ulał]
W międzyczasie kontynuuję papierowego Knoxa(to jest mój ulubiony typ kryminałów i też nie są zbyt ambitnie napisane)) ale Sekret Genezis, jest wyjątkiem, niestety potwierdzającym regułę, bo powiem, że po "Sekrecie Genezis, to już raczej równia. no pomysły i miejsca akcji fajne i historie nadal ciekawe i straszne. ale tak to bywa, gdy autor zacznie od trzęsienia ziemi a potem usiłuje na tym bazować.
aktualnie "Znamiona Kaina, męczę.
ps
tymczasem poligon strasznie napierdala...no wali od tygodnia. że pies Ciri jest poważnie zaniepokojona. a Naczelnik wieczorami, gdy wraca z połowów bursztynowych, to widzi te race do których walą.