niech jeszcze będzie ciepło,
bo w tym roku nie szarpalam za bardzo chwastów i mam trochę roślin do przesadzenia i posadzenia i trochę porządkow ogrodowych. Niech wrzesień będzie ciepły i bezdeszczowy. Proszę. Dziś leje tak, ze piesa Ciri odmawia stanowczo wyjścia na siku.
Chce jeszcze pojechac nad morze na cały dzień i z książką posiedzieć na pustej plazy, zawiesić się między morzem a niebem. niech morze szumi. Ładować akumulatory zanim przyjdzie listopad. może wezmę farby, kto wie.
Chce połazić po polach w słońcu i pozrywac bukiety do suszenia, z Ciri oczywiście.
No i nie połknęłam wszystkich zaplanowanych książek a już pojawiły się nowe, podarunki urodzinowe. Papierowe.
Na śliwce i ostatnio głównie pod nią małe żółte przepyszne sliweczki gniją. Musimy też zerwać aronię. A ten lejacy bez opamiętania deszcz nie ułatwia i nie pomaga.
I znów wielu rzeczy zaplanowanych w głowie nie zrobiłam ale cały lipiec sprzątałam i układałam teatr i nie miałam już siły układać domu i obory. Za to więcej niż zawsze malowałam. Jest progres. Ale znów mniej lepiłam czyli kicha. Obiecałam sobie więcej lepić jesienią. A potem już w pracowni teatralnej.
Ale czy ja aby nie za dużo od siebie wymagam?
Zaczynamy się urządzać w tej rzeczywistości postzarazowej, więc normalnieje wszystko. Będę mieć dużo czasu dla sztuki. Zawsze musiałam pracować jako szef i pedagog, żeby żyć teatrem. I to była odpowiedzialna ciężka praca i z tym nie zamierzam już przesadzać i pozostawiam tylko przymiotnik odpowiedziana. Ale też bez przesady.
A na czytanie w długie deszczowe wieczory się cieszę zwyczajnie. i na robienie na drutach też. Od ponad roku dzięki zarazie, nie ukrywam tego, mam więcej czasu dla siebie. Joga.Joga.Joga.
Wrzesień jest miesiącem w którym układam plan działania absolutnie wszędzie. A bardzo bym chciała, zeby byl miesiacem w którym ciesze się ciepla jesienia, kolorem i latem na Wyspach kanaryjskich...
TAKIE mam nadzieje na przyszłość. na razie odkryłam i nabieram przekonania, że nie muszę i nie chcę już tyle tyrać, niczego udowadniać i ogłuchłam na pochwały i odznaczenia... Z perspektywy nie ma to żadnej wartości.
Robić tylko to co lubię,( bronbogowie się nie umartwiać, wręcz przeciwnie))
A ponieważ jestem depresyjna artystka, muszę szukać nadziei i radości każdego dnia, żeby się nie rozpaść na kawałki. Przecież wiem, że wszystko teraz pędzi za szybko i że za chwilę koniec. I choćby się niektórzy skichali nastąpi koniec tutejszej egzystencji w formie, która nam odpowiada i jest jedyną jaką znamy. A co będzie potem... A tego niewienikt i nie ma to znaczenia. Przecież nie będziemy latać wokół Marsa przyobleczeni w cielesną powłokę, jak nieprzymierzając Matkaboska, która no gdzieś tam lata, chyba!? Razem z Jezusem pospołu? według sporej części katolików...😉🤣

Jakos nawet nadazam za Toba, bo tez ostatnio jestem w marianskim rowie melancholii, ale mnie juz nic sie nie chce, nawet czynnosci, ktore kiedys sprawialy mi ogromna radoche. Nie robie na drutach, nie maluje, nie szyje, nawet z Toya nie chce mi sie wychodzic, ze nie wspomne o poceniu sie na silowni. NIC! A wlasciwie tak, jest cos, chcialabym umrzec.
OdpowiedzUsuńPantero każdy ma kryzys i na jesieni i w ogóle a i czasy chojowe... Ludzie beznadziejni. Ale z ta śmiercią to przesadzasz. Choć doskonale cie rozumiem. Trzym sie.
UsuńZwrot "depresyjna artystka" brzmi tyleż samo niepokojąco, co intrygująco:)Gdzie ta matkaboska lata? Wokół Marsa?
OdpowiedzUsuńTeatru, nie tylko się upić. Kiedy kac przejdzie zobaczysz, jakie piękne jest życie.
Każdy artysta/stka jest depresyjny...chyba. Bo nadwrażliwy. Upiłam się w sobotę i było jeszcze gorzej ...musze się jakoś ogarnąć. Tymczasem. A chuj wie gdzie oni tam latają wszyscy wniebowzieci, spytaj katoli😂😂😂
UsuńNie muszę pytać katoli- wczoraj wieczorem na chwilę niebo było bezchmurne i nagle od wschodu na zachód (ważny kierunek) przeleciał jakiś kłąb szmat i jeszcze coś tam błysnęło. Nie sadzę, by to był "Obcy"- on inaczej brzmi:):)
UsuńCo do kaca- no cóż, mam trochę dłuższe doświadczenie- wszystko jeszcze przed Tobą.
Dobrych chwil:)
To okropnie egoistyczne, ale naprawdę zrobiło mi się lżej, że nie tylko ja teraz muszę szukać z lupą energii w sobie...
OdpowiedzUsuńMalo powiedziane. Ja ucieklabym za maryja na marsa. Wyjechała stad wpizdu. Na wyspy bezludne. Wyspy szczęśliwe, gdzie nikt niczego by ode mnie nie chciał.
UsuńDziś rano koleżanka w pracy spytała mnie, czy czuje się wypoczęta. Gdy pytała, usiadła na krześle i wyglądała jakby nie spała od tygodnia. Ja też się tak czuję. Najgorsze, że już wiem, że nie zdążę wypocząć...
Usuńludzie przeciez trzeba od czasu do czasu wylaczyc system motywacyjny i sie zresetowac ,bo jak nie to potem wszystko dupnie z nienacka
OdpowiedzUsuńPrawda i mnie chyba dupnelo... Na razie psychicznie...
Usuń