o tym co Matrix robi z łbem foliarom i ruskim onucom.

 Czuję się dobrze, zrobiłam duże zakupy i zatargałam dzieciakom i matkom z Ukrainy. Czuję się znakomicie: byłam u fryzjerki, włosy mam do pasa aktualnie, zrobiłam pranie na dwie pralki, lodówka jest czadowa, zapakowałam wszystko co było w starej i jeszcze zostało miejsce. Czuję się rewelacyjnie: Po ostatnich masażach i jogach spinka nieco odpuściła, więc jest wystarczająco dobrze. Świeci słońce i jutro pojedziemy nad morze ładować generatory i medytować. Planujemy wyjazd majowy. Zaczynam dietę Dąbrowskiej, będę cateringowała jedzenie w słoikach, tak w słoikach, i to jest piękne (muszę się wylaszczyć). Dieta do skutku. Czyli pierwszy etap do świat, dla bozi się postnę, niech tam jej będzie.

I kulam się po podłodze ze śmiechu, po spotkaniach z fikcyjnymi foliarzami. Otóż fikcja literacko-filmowa napierdala niektóre jednostki o słabej konstrukcji rozumku i psychicznej, że należy się martwić.  W zasadzie, to powinny takie jednostki biegiem udać się do zakładu zamkniętego w obawie o swoje zdrowie i życie.  Pozostaje tylko mieć nadzieję, że jednostki owe nie mają żadnych bliskich za których odpowiadają. Już wspominałam, że świat stał się nierelatywny dla takich jednostek: nie wierzę w nic co widzę !! wszystko jest kłamstwem, manipulacją i spiskiem. Wierzą w Matrixa braci Wachowskich i a propo,s byli bracia a są siostry, przypadek?japierdzielę no cud i znak, że nic nie jest prawdą i nie można mieć pewności. Ja Zastanawiam się, czy to dotyczy także uczuć, zmysłów: och śmierdzi ?? nie możliwe, nic nie czuję, och pali się moja chata ?? nie prawda, ten ogień nie istnieje, och mówi pani, że jest głodna i czuje strach, bo rzekomo ktoś napierdalał bombami w pani dom?? ależ wydaje się pani, ten świat nie jest tym czym się wydaje... to jak w Matrixie fałszywa rzeczywistość, plik a prawdziwa jest gdzie indziej...[nie wiadomo gdzie ? czy w głowie czy w dupie]. Nie było holocaustu, nikt nie palił ludźmi w piecach, nie ma wojen, nie ma zaraz, epidemii...historia jako nauka, to bezsens i wierutne kłamstwo. podobnie jak medycyna, wirusologia...

okazuje się, że Można tak mocno uwierzyć w mix: jaskinia platońska plus Matrix, że można okretynieć do spodu. No można, Czytam i słucham takich jednostek. W zasadzie, to wykwity mówiące i piszące oczywistości zmieszane z bredniami, są one absolutnie zbędnymi w społeczeństwie: nie widzą sensu we wspólnocie, nie słyszą zła, nie widzą konieczności pomagania, przez swoje pozbawione sensu życie zastanawiają się nad rzeczami nieistotnymi, przez co ich życie jest pozbawione sensu, puste, głupie bicie piany i kompletnie nieprzydatne. No a że przy okazji niektóre co cwańsze, trzepią kasę na siostrach idiotkach i braciach idiotach, którzy uwierzyli, no cóż kościół katolicki trzepie kasę od tysięcy lat na takiej samej zasadzie.

Na szczęście w historii ludzkości takie typy zawsze były jakimś marginesem, bo NIC z małpą, by się nie wydarzyło sensownego: eee po co robić te narzędzia, jak nas tygrys wpierdoli, to pójdziemy do światła...

 a w ogóle, to czy ktoś tu widzi jakiegoś tygrysa ??

Monty Python (mój ukochany zespół twórców i gwiazd, już od dawna wykpiwa takie brednie), normalnie Mont Pyton w realu.