Wstałam o 5.30. widocznie mój organizm uznał, że już i że ilość
przespanego czasu w łikend w sumie jest wystarczająca. Ciemno za oknami i gęsto sypie. Naczelnik uregulował sprawę z tym śniegiem wczoraj. a dziś chyba powtórka z rozrywki go czeka. bo chyba nie mnie. Ja jestę księżniczką. i nie odśnieżam. [Apropo,s odśnieżania, to mamy sąsiada, który właśnie napierdala maszyną do odśnieżania, no nie może jak ludzie, szuflą? żeby rumoru we wsi nie robić o 6.15.]
Gdy tylko się zrobi jasno idę lepić. bo jestem w lesie z prezentami i garami i rybami do wypału i szkliwienia w dużym piecu.
***Wczoraj bił goronc i przedwczoraj a dziś wręcz przeciwnie. Śnieżne klimaty na blogu i zapowiadające przesilenie...bo się zbliża ten nacisk kulturowy. Tutejszy. Ja nie wiem czy gdziekolwiek indziej jest taka celebracja pustych frazesów.
Szczęśliwi ci, którzy mogą dać dyla w ciepłe kraje. My znów nie możemy.
No ja się zrobiłam odporna na naciski, zaraza mnie uodporniła. Skutecznie. Jedziemy na jeden dzień do Matkijadwigi, bo mamy dla niej różne takie, oraz musimy, z powodu jej przyjazdu do nas, gdy będziemy na nartach albo na Cyprze(sprawa nadal wisi w powietrzu).
Wróciłam se do końcówki roku zeszłego, zawsze tak robię, no i 31 grudnia.2021 pisałam tak: wakacyjne plany. I plany zimowe: no więc mamy już
pierwszą propozycję feryjno - karpaczową z przyjaciółmi. Naczelnik
pojeździ na desce a ja się wyluzuję, z przyjaciółką i może nawet włożę
buty narciarskie... nie wiem nie wiem chciałam w ciepłe kraje, przecież.
No ale przyjaciele mają piękny dom pod samym Karpaczem i żal nie
skorzystać. Poza tym co tam dom i góry, gdy TOWARZYSTWO nad wyraz
piękne.
No i wakacje: Naczelnik chce na tydzień wynająć łajbę na Śródziemnym?? w sumie jeszcze nie zdecydowaliśmy czy Adriatyk czy może Grecja. No ale korciło mnie bardzo popłynąć z Chorwacji czy Słowenii do Wenecji i tam też zaparkować. No ale o szczegółach na razie sza. bo wiadomo licho nie śpi.
No jasny gwint, już rok temu mieliśmy jechać do Karpacza zimą ale nie wyszło, i rok temu mieliśmy na czas świąteczny jechać w cieple kraje. ale się załapaliśmy na zarazę. Jedynie wakacje wyszły cudownie. ale nie tam gdzie wstępnie planowałam. Czyli można se planować, że hoho.![]() |
zdjęcie z internetu |
Normalnie wisi dogórynogami, ta choinka, my też wieszamy u powały, bo wiadomo KOTY ale zazwyczaj od cienkiego do grubego )) niemniej dla mnie łał. (dla katopato może być znów powód do przypierdalanki, że satanistyczna choinka). A tymczasem, to nawiązanie do podłaźniczki, polsko-słowackiej proweniencji zresztą.
Jak co roku
Podoba mi się znów kilka pomysłów z blogów skandynawskich:
![]() |
zdjęcie z internetów |
chojak z gałęzi modrzewia GENIALNY, nie uschnie i igły nie lecą, bo już jest suchy w zasadzie. do tego proste papierowe bombki. no ja bym jeszcze dodała światełka i git.
No i oczywiście takie proste rozwiązania w domu i teatrze. Zapożyczam.
A to zeszłoroczne klimaty z mojego domu, dla odmiany (poznaje po ozdobach, w zeszłym roku kupiłam trzech króli)) znaczy sześciu.
Ja, jak co roku wystawiam siankową choinkę, czyli nawiązanie do słowiańskiego snopa DIDUCHA. W zeszłe przedświęta o tym pisałam. W tym roku zamiast jemioły, powieszam mały czubek choinki ozdobiony naturalnie czyli podłaźniczkę (podłaźnik, w tradycjach słowiańskich pierwszy gość, gość obrzędowy, nazywany czasami „boskim gościem").
U nas po słowiańsku a nie chrześcijańsku. jak to mawiają.
albo wcale.
bo po prawdzie, to dopadł nas Niechciej. Rok temu był ten niechciej usprawiedliwiony, mieliśmy covida oboje. ale teraz jest jeszcze gorzej. Serio. Nie chce mi się. Nie chce nam się.
No ale mam co chciałam, wyczarowałam, sobie na koniec roku życzyłam, aby leitmotivem tego roku był ten oto kawałek muzyczny
to i mam.
koncertowo wyjebane na rzeczy bez sensu i po próżnicy.
Lajtmotiv wyjatkowo niereligijny, bo ani katolicki, ani muzulmanski, gdzie kobiety robia za inkubatory i sluzebnice seksualne, a najczesciej za meczennice, ktore maja akceptowac pijanstwo i przemoc, maja nosic swoj krzyz czy tam polksiezyc. A ta z filmiku to jakas wyzwolona ateistka-szatanistka. :)))))
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten kawałek ))) ateistyczno-szatański ))))
UsuńOd lat mi działa choinka z szyszek zlepionych klejem na goraco. Po okrese świętowania dzieło to wędruje do worka na śmiecie i grzecznie czeka w piwnicy do następnego razu. Jest oszczędnie, jest eko, nie sypie się czyli tak, jak lubię😀
OdpowiedzUsuńA z planami tak jest, że nie musi się ich od razu realizować przecież. Czeka ten Karpacz, czeka, pewnie się Was doczeka😉
Repo, z siankową identyczna sytuacja do wora razem z bombkami i innymi ozdobami, światełkami .. na zimę wyciągamy ale ona jak widzisz ma z 2 metry w dużej donicy. a Twoja? ciekawam jakie duże można te szyszkowe zrobić?
UsuńZ Karpaczem, jest tak, że dziś śniegi i zawieja itepe a w styczniu może być tak, że my se najwyżej na rolkach po trawie pozjeżdzamy. taka sytuacja, nigdy nie wiadomo. no i jeszcze nie dostałam rachunku za prąd...
Chyba można i ogromne, jak się komuś chce. Moja ma pół metra😀 wiecej szyszek w stożku kojarzy mi się z kopcem nagrobnym.
Usuńto i tak duża jest
UsuńMamy jodełkę w doniczce na balkonie i wstawimy ją tylko na święta. A bombki mamy piękne, PRL-owskie, szklane, stareńkie, kupowane na olx za grosze.
OdpowiedzUsuńChoinka do góry nogami mi się nie podoba, bo dla mnie trochę nie feng-shui. Ale za to Twoi trzej królowie- klękajcie narody! Jeśli jest ich sześciu, to nawet lepiej! :-)
Cudnie Kalino, ja się kiedyś nacięłam na te w donicach i nie kupuję. Zresztą my tu na wsi Mamy gałęzie świerkowe, bo była akcja cięcia sosny i przycinania świerków, mamy cudną wielką jak drzewo gałąź modrzewia oczywiście z szyszkami. i to jest sztos. Ją nieco oblekę... i w teatrze też . Żadnych choinek w tym roku w teatrze tylko duże gałęzie świerkowe i modrzewiowe. to tez jest eko. No przyznam ci rację z tą choina dogórynoganmi, że za wielka trochę, my będziemy mieć malutki czubek . a bombki ech bombki moje rodzinne, cudne wytłukły mi koty.
Usuń:DDDDD Wyje "bane" :DDDDD Wyje boon or bane? (=blogoslawienstwo czy przeklenstwo)....
OdpowiedzUsuńjedno i drugie, żeby było ciekawie.
Usuń
OdpowiedzUsuńTo mi tym leitmotivem przyponiałaś film: NIE JESTEM ŁATWY/Je ne suis pas un homme facile, mamy drewnianą choinkę, wieloletnią, wykonaną przez Paddy'ego, ale w tym roku Sophie domaga się drzewa, próbujemy z tego wybrnąć po ludzku, zobaczymy... I myślę, że wszędzie, gdzie się wybierzcie będzie cool, bo będziecie razem.
no tak, z dzieckiem nie ma żartów. I chyba jakoś musicie zaradzić, bo ja na przykład z dzieciństwa pamiętam TYLKO te choinki świerkowe, zapach, bombki, lampki i jakąś magię...serio. Także rozumiem postulaty Zośki )))
Usuńnie mam żadnych chrześcijańskich skojarzeń, Święta zaczynam 21-go /formalnie/ zgodnie z rytmami Natury, czyli żadnych religii tu nie ma...
OdpowiedzUsuńkiedyś był taki okres, jeszcze w Wawie, że chodziło się na tzw. "pasterkę"... ale też bez żadnych religijnych podtekstów, kościół był tylko punktem orientacyjnym, miejscem spotkania, a dokładniej to pod kościołem, bo do środka nikt nie wchodził... szło się gdzieś obok, spalało faję, jakiś kielon często do tego, pogadaliśmy, pośmieliśmy się podczas spacerku po okolicy, a potem wszyscy stopniowo się rozchodzili... po paru latach ekipa spotkaniowa się rozpadła, normalka, ktoś wyjechał, ktoś się przeprowadził, więc tradycja siłą rzeczy upadła...
no, i jeszcze "pasterka" w Rzymie, w tym dużym kościele watykańskim, jeszcze za czasów Kremówy, ale to też nie miało żadnych zabobonnych podstaw i w ogóle dłuższa historia do opowiadania... najbardziej zapamiętałem jak grzmiało i się błyskało, a także jak wszyscy (prawie) posnęli, gdy Kremówa coś tam pitolił z kartki po włosku czterdzieści minut takim upierdliwym mamrotem... też przysnąłem, ale widziałem jak w sektorze obok spał korpus dyplomatyczny, naprawdę przekomiczny widok pań w wytwornych toaletach i panów poorderowanych jak spali wszyscy wsparci wzajemnie barki, biusty/torsy i łona...
p.jzns :)
p.s. ten korpus dyplomatyczny to wyglądał jak Mr.Bean (Jaś Fasola) śpiący w kościele, tylko zbiorowo i szalenie elegancko, wytwornie poubierani, zaiste jazda na maksa, LOL...
UsuńAż żałuję, że tego nie widziałam. Już samo określenie "śpiący korpus" brzmi cudownie :-)
UsuńDobra historia ))) zwłaszcza ten kondukt znaczy korpus dyplomatyczny...
Usuń