piątek, 24 maja 2024

Pełnia temu winna.



Lucynda zawsze musi obczaić nowy towar w domu.

Zakupiłam biżu afrykańskie i jeden panel tkaniny Dashiki, egzotycznego materiału (bawełna) o niepowtarzalnym wzorze, pochodzącego z Namibii. Materiał jest sztywny, gdyż został woskowany tradycyjną metodą. Zakupić chciałam dwa panele w sam raz na kieckę ale nie było, więc pozostaje mi go powiesić na ścianie lub w oknie pracowni dla urody, niestety. 

["Dashiki to kawał historii, dziejącej się na trzech kontynentach! Wzór stworzono w Holandii, inspirując się tuniką etiopskiej szlachcianki z XIX wieku. W Ghanie ten wzór nazywano „Angelina”, od tytułu przeboju królującego w tym czasie w radio. Wygodne koszule z modnym nadrukiem „Angelina” wkrótce sprzedawano w całej Afryce Zachodniej. Niebawem trafiły też do USA, przywożone jako pamiątki przez wolontariuszy Peace Corps. W USA noszenie dashiki było dla Afroamerykanów symbolem afirmacji i mocy. Dziś ten wzór jest noszony w całej Afryce".]

I znów organizm mi się rozregulował, jakoś. zapewne pełnia temu winna. spać w nocy nie mogę. i takie durnoty mi przychodzą do głowy artystyczne, że sama w to nie wierzę. Rano. ale część wykonuję bez szemrania, bo wierze swojej wizji. zawsze wierzyłam, poza tym no powstrzymać się nie da rady.

Obudziłam się dziś o 6.30 (:-OO (( ??)

 i skonstatowałam : jak cudofonie jest rano nie musieć się nigdzie spieszyć. Powoli otwierać wszystkie okna w sypialni na oścież i pić kawę na tarasie, łazić z kubkiem po ogrodzie nawet mokrym srana. słońce świeci już kolejny ranek. 

Za to Wczoraj byłam zombie. Poprzedniej nocy pełnia mi spać nie dała [Choć nie wykluczam, że powodów było kilka, gdyż wolną z założenia środę nieco przespałam...wieczorkiem na hamaczku, bo mnie wystawianie ocen zmogło] i czwartek był koszmarny, bowiem przecież zapierdol od 7.15 w placówce, więc w teatrze po południu się przewracałam dosłownie, plus nerwy, pośpiech w załatwianiu spraw kluczowych. No wróciłam wcześniej do chałupy, chodziłam boso po trawie i lałam wodę z węża (ok 21 zaczęło lać z nieba).

i padłam na kanapie w trakcie oglądanie Godzin(siedemnasty raz) ...a potem szybko do łóżka, żeby się nie rozbudzać a dziś pobudka 6.30. Jeszcze nie odespałam....i raczej nie odeśpię.  

Ponieważ ktoś/ ktosie/ czyta mojego błoga wstecz, to mi się rzucają w oczęta moje własne słowa sprzed lat...i uwierzyć nie mogę w to, co czytam. W 2021 roku wraz z pierwszymi wizytami u fizjo, robiłam porządek w pracowni, robiłam miejsce na matę i medytację !!!

 I zrobiłam.

 i mata sobie leżała na podłodze, na szczęście stara mata. a koty się na niej głównie pokładały, spały i nade wszystko przeciągały, że mata do wywalenia się stała...

a potem stało się to, co zwykle się staje w pracowni, nagle doszłam do ściany, i zabrakło miejsca na matę i medytacje...

no teraz muszę to jakoś inaczej rozegrać i ogarnąć. 

**

Mamy jeża, znaczy Jeżusa. jak mawia Naczelnik. zlokalizowaliśmy go dwa dni temu, że robi gniazdo pod podestem. musiał być mocno zdeprymowany bo całą naszą rodziną polecieliśmy go oglądać z bliska. Ciri była najbardziej zaciekawiona, zdumiona. no i w efekcie Zadowolona. Bo Jeżus jest przez nas dokarmiany. W Założeniu, w praktyce wczoraj całą miskę kocich chrupków  przeznaczonych na Jeżusa, ukradkiem zeżarła Ciri. 

W takim tempie Ciri zdobędzie wygląd beki po śledziach a Jeżus zdechnie z głodu. 

kurtynka.

*

Niestety słoiki na ślimory się nie sprawdzają, bo roślinięta za szybko rosną a ja się cieszę, że Jeszcze rosną. Za to świeżo zakupione cztery dalie muszę zaraz przesadzić w doniczki i umieścić na tarasie WYSOKO, bo zasmakowały nader ślimorombezdomów. i myślę sobie, że to głupiego robota jest, dopiero co sadziłam je w duże skrzynie ceramiczne. Po zastanowieniu co nie smakuje ślimorombezdomów, zasadzę w te skrzynie koleusy i komarzcę. 

itako.

oraz tytułem peesa

i podoba mi się moja własna OBSERWACJA z 30 października 2021 a najbardziej fakt, że się do niej stosuję OTÓZ NIC NIE MUSZĘ :

Kiedy się spinam?, kiedy zapięłam na maxa?, co mnie wyprowadza z równowagi?, kiedy mi ręce opadły?, jakie traumy przełaziłam ostatnio?, czy dopadł mnie stres długotrwały?, kiedy wszystko mnie zaczęło boleć, nie tylko plecy i kiedy całe plecy a nie tylko góra zwyczajowo spięta, jak u wielu ??? to są poważne i TRUDNE w chuj pytania. Niepostrzeżenie człowiek się doprowadza do stanu w jakim nigdy by być nie chciał. Każdego dnia na plecach dźwigam wór z kamieniami. Ból cały czas  promieniuje do pleców, do tyłka do łopatki i bardzo bolą stawy. spięta przepona, brzuch, nawet nogi i ręce...

Wieloletnie traumy, zaniedbania, odkładania, trudne tematy, rozczarowania, (stres odkłada się pomału)za to nieprzestaje), Aż tu nagle jak nie pierdolnie. I nie, nie pomaga aktywność fizyczna, picie wina, jedzenie lodów, wyjazdy na wakacje,  nie można tego ani wykrzyczeć, ani wypierdzieć. Trzeba się zatrzymać i przepracować całe zalegające pokłady. Nie ma wyjścia.  Można też oszukiwać samą siebie, brać tabletki przeciwbólowe i udawać, że nic się nie dzieje. ..

Bo to takie tutejsze, polskie, bogonarodowe i katolickie, taka cierpiętnicza postawa, takie ukrzyżowanko dnia każdego. Jestem kobietą i muszę cierpieć. Muszę być napierdalana przez męża, robiona w chuja przez szefa i ignorowana prze dzieciaki, muszę rodzić uszkodzone płody, muszę być uległa wobec męskiego szowinizmu i "facetów" w sukienkach i muszę SAMA WSZYSTKO ogarnąć w domu. Otóż NIE. Nie ma mojej zgody.

19 komentarzy:

  1. Znam te wieloletnie traumy i sukcesywne odkladanie sie stresu, ale ja nie mam ani czasu na przepracowania, ani nie widze sensu. Bo sens bylby, gdyby ten moj stres ustal, wtedy tak, mozna zaczac przepracowywanie, zeby dojsc do rownowagi. Zas mnie ten stres rosnie z miesiaca na miesiac i wiem skadinad, ze nigdy sie nie skonczy. Poza tym nie mam juz sily, zeby zawalczyc o siebie. Troche trzymaja mnie w pionie spacery z Toya, ale kiedy to sie skonczy, juz nic nie bedzie mnie podnosic z pozycji lezacej na wznak. Bo ja nie mam innego wyjscia, musze wszystko sama ogarnac, znikad pomocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w sumie mam to samo, jak już fizjo wbije paluszki w ciało, to za tydzień się nie wbije bo akurat mnie cos wkurwi i pozamiatane. Masz Aniu dziewczyny swoje i w razie W możesz na nie liczyć. choćbyś nie wiem co teraz myślała. Dobrego dnia :-)

      Usuń
    2. One maja wlasnych problemow po kokarde, zmagaja sie z samotnym macierzynstwem, nawet nie smialabym ich o cokolwiek prosic, to raczej ja im jeszcze pomagam.

      Usuń
    3. no ale dzieci szybko rosną Pantero... a i córki nie będą wiecznie same i wiecznie z usmarkanym przychówkiem u spódnicy.

      Usuń
  2. Znajoma artystka.szyje ubrania.z tkanin z Afryki i mam kilka

    OdpowiedzUsuń
  3. Znajoma artystka szyję ubrania z tkanin z Afryki i mam kilka pięknych spódnic.
    W jednej z nich wchodzę do sklepu w Izraelu a tam Afrykanka spowita w identyczny wzór:) Uwielbiam te kolory.
    Nasze psy w Bośni mają respekt przed jeżami, Luna kiedyś niuchala.za.blisko i dostala bolesna nauczkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja chciałam uszyć prosta koszulę, sukienkę na plaże, na lato...o spódnicy nie myślałam ale teraz jak napisałaś, to sie zastanowię, czy i sobie nie uszyć :-)
      tak i mnie sie bardzo podobają kolory i wzory. Bardzo.
      Ciri sie przygląda ale raczej z daleka, bo jej tłumaczymy że nie wolno niepokoić, zwłaszcza że Jeżus ma maluchy, i one s a takiee piękne.

      Usuń
  4. Taaa, traumy każdy z nas niesie w worze. Przydałoby się wszystkie rzeczy z wora wyjąć, obejrzeć i przepracować. I tu zaczynają się schody, bo te rzeczy z wora wcale nie są fajne. Powiem więcej, są mocno niefajne. Nie wystarczy się od nich odciąć. Trzeba rozgrzebać, oczyścić, żeby już nie ropiało, nie zatruwało.
    Ciri wyjada jeżowi, a nasze psy kotu. Zaraz będzie nowy… kot znaczy, może razem się nie dadzą😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezus tylko dlatego daje sobie wyjadać , że nie był w stanie nafukać, ma maluchy urodziły sie przed chwilką ...śliczności. Ale normalnie to nie dają sobie w kasze dmuchać :-)
      oby wasz kot miał kumpla, choć Ciri do kotów nie startuję, dostała i dostaje lekcje życia ;-)) od Maniusia.
      Niewiele z nas potrafi, chce i ma czas cofać się ... w czasie. rozgrzebywać i czyścić.
      ale warto. dla siebie, dla związku, dla dzieci.

      Usuń
  5. Ano prawdę piszesz, że te wszystkie stresy i traumy odkładają się nam latami w ciele, w najmniej odpornym miejscach, u mnie to są kolana, bardzo zaczęłam pracować nad ich rozruszaniem. Praca boli.
    Miejsce na matę zrobisz, skoro do tego tematu dotarłaś.
    No i niestety też prawda, że nad tymi wszystkimi stresami, ranami i obciążeniami, które narosły przez lata, też się nie uporamy, jak do nich nie usiądziemy ze spokojem, gotową na to i otrwartą głową i sercem, i nie damy temu szansy nareszcie wypłynąć i się powoli zagoić.
    A czasem i potem długo jeszcze się z tego wychodzi.
    Od około tygodnia wróciłam do moich treningów, teraz na macie robię głównie rozciąganie, już jest lepiej, ale przyszło też pierwsze zmęczenie. Ogólnie to był bardzo pracowity tydzień i cieszę się, że już mam luz.
    Oczywiście mam też zaplanowanych parę aktywności w kierunku zawodowym, ale skupiam się na tym, że mam na to wolne i sama mogę zarządzić czasem :).
    Uściski i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wszystko potrzebny jest czas, którego zwyczajowo nie mamy, aż przychodzi taki moment, że nasze ciało nas zatrzyma. Boleśnie i natychmiast. I wtedy nie ma co sie szarpać bo będzie tylko gorzej, trzeba zacząć pracować nad sobą i odczytywać sygnały. Ostrożnie też pracować, bez szaleństwa, otulać, dbać, relaksować, zaprzestać sportów wyczynowych i odstawiać zapierdol...na półeczkę. Rozstawać się z osobami które zatruwają nam życie. przyjaciółkami. Szefami., Pracami ...
      młodzi mówią: pracujesz żeby godnie żyć a nie żyjesz dla pracy :-)
      Dziś kończę porządki w pracowni na tyle, żeby jutrzejszy ranek rozpocząć o d powitań słońca :-) i medytacji.
      I Tobie kochana powodzenia. dbajmy o siebie.

      Usuń
  6. Chyba jest mi obca postawa cierpiętnicy, za to Zosi Samosi już nie i to jest upierdliwe a nawet szkodliwe na dłuższy czas.
    Wczoraj po oraz pierwszy zobaczyłam zgraje ślimaków bez domków i zaniosłam je kaczkom, bo ja zła kobieta jestem… na szczęście były w miejscu oddalonym od roślinek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zosia Samosia to tez moja bajka, całe życie :-)) od pewnego momentu zwłaszcza.
      ale teraz już się wycofuję z wielu jej aspektów...nie mam siły a wcześniej nauczyłam się dzielić moim życiem i moimi obowiązkami z Naczelnikiem. Zaczęłam od zrobienia mu miejsca w szafie :-)
      Ślimory bez domów skutecznie oblazły mi dalie. nocą przesadzałam do doniczek. dzis obsypie chemia sadzonki pomidorów, cukinii i ogórków, nie mam wyjścia....

      Usuń
  7. Uwielbiam jeże. Można zbudować/kupić specjalny domek dla jeży i tam je dokarmiać. Są tak skonstruowane, że psi łeb się nie wciśnie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pod nasz podest żaden łeb sie nie wciśnie :-) jest bezpieczna i jej maluszki. Sęk w tym, że miska czy talerzyk z jedzeniem też się nie wciśnie... zresztą nie będę jej pchała żarcia do gniazda. stawiam na zewnątrz i wielką michę z wodą i jedzonko . i ciri wyżera...i koty być może też.

      Usuń
    2. Zawsze trawa bardziej zielona u sąsiada, a jedzenie dla jeża lepsze niż własne :-)

      Usuń
    3. kolejne prawo Marfiego ;-)
      Maniek zaprzestał jeść w domu i zaczął sie stołować u Jeżusa...do czasu, aż Jeżus z bandą wylezą na zewnątrz i zaczną rządzić na dzielni he he

      Usuń
  8. Muszę wprowadzić w obieg imię Ludynda. Tak jeszcze do swojej Lucynki nie mówiłam:). Lafirynda tak:))), choć ona bardzo dobrze się prowadzi:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludynda tez dobrze, bo naszej wszystko dynda :-))) i nie prowadzi się za dobrze :-DD

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....