niedziela, 9 czerwca 2024

I Wyginiemy w myśli, mowie i uczynku...

 Cykl nad Niemnem się właśnie skończył. 

Życie mnie bezwzględnie dopadło. 

Za dwa tygodnie wyjazd kamperowy Szwecja-Norwegia. już powinnam myśleć o walizce. już odkładać ciuchy do kosza. do odświeżenia. już już raz raz. za chwilę wpadnę w tryby, w chomiczkowy zaiwaniacz. Booo koniec roku, boooo impreza duża w teatrze ... zakupy. nagrody. zakończenia. premiery, rozliczenia i plany. noookurewa zakończenie z przytupem góralskim a ja zamierzam nagle zniknąć. 

Wczoraj sobie chodzę, coś tam przesadzę, coś tam poukładam, generalnie jakiś paraliż mnie napadł ruchowy. Ale głównie słucham bardzo dobrej książki Jarosława K. i mnie wciąga i zastygam i mielę i emocjonalnie przetwarzam. płaczę. tak głównie płacze, bo patos mnie Wzrusza. 

Tak sobie myślę, że za sto lat. już nikt o nas pamiętał nie będzie. Wyginiemy w myśli, mowie i uczynku. znikniemy w całości, może kiedyś, ktoś nas umieści w rodzinnym drzewku. Wspomni przy stole na rodzinnej imprezie, opowie anegdotę. Tyle. Bo czy ja dziś opowiadam o swoim dziadku Romanie? czy ojcu Ziutku ? no o ojcu, to jeszcze się zdarza. o dziadku, to nawet nie wiem za wiele, prawie nic, babka Antonina miała focha. Poza tym zwyczajnie go nie pamiętam, sobie umarł, gdy miałam dwa lata. Nic nie wiem kompletnie o pradziadkach, o ośmiu osobach najbliżej ze mną spokrewnionych ... NUL, niente. 

W dokumentach dziadowskich zachowały sie jedynie nazwiska. i tyle. i jusz. połowa moich przodków wyparowała jakby, i nadal wyparowuje, bo dziadek był jedynakiem i ojciec i ja jestem...

Więc stąd jakiś zamysł, żeby może uporządkować przodków i znane fakty. i koniecznie czas skupić się na sobie. 

Przeciw nicości. 

Żyć, przeżywać, chłonąć z jednej strony, z drugiej porządkować. Zapisywać, notować. Tworzyć, coś zupełnie przeciwnego, niż do tej pory, coś materialnego. coś co pozostanie. 

no więc Czytam Dziady i dybuki, Kurskiego, tego porządnego kurskiego, znaczy Andrzej Seweryn czyta. I jestem zachwycona. historie rodzinne mnie zachwycają od zawsze. Od zawsze. i jak to jest dobrze napisane.

Dzielę czas pomiędzy siebie a siebie. Teraz. taki mam czas. 

Nie dać o sobie zapomnieć.

może jednak Obrazy, może plamy kolorów i faktur będą lepsze ?  ktoś popatrzy i wtedy pomyśli... Wcześniej ulokowałam swoje emocje, swój czas i  robotę w niewłaściwą ulotną sztukę teatralną. Umieszczałam tam swoich przodków legionami, przemieszczali się w moich spektaklach po scenie, jak u Kantora, ale nie tak zaśniedziali, rozkładający się, nie jakby wyleźli z grobu. Ich głos wydobywał się z gardeł moich aktorów. I już sama nie wiem co jest prawdą a co moją artystyczną konfabulacją.  Czego nie wiedziałam, to sobie domalowałam. no przecież.

Ale czy to ważne ?

w końcu opowieści rodzinne się ostentacyjnie ubarwia i każdy dorzuca coś od siebie, żeby lepiej brzmiały, że piestotrącał. No i nie ma w nich żadnego dziadka, wujka kolaboranta, mordercy, złodzieja, donosiciela, żadnego konfederaty targowickiego i chłopa obdzierającego powstańca styczniowego. chłopa palącego żywcem zawszone Żydki. Sami powstańcy warszawscy, wygnańcy, zesłańcy i akowcy. sami spartanie spod Wizny i obrońcy poczty gdańskiej. jak to pięknie zauważył Kurski. i słusznie. 

ps

i wstawiłam oceny i od nie wiem jakiego czasu postawiłam w ósmej klasie jedyneczke. no.

bo akurat w tym przypadku wszystkie granice zostały przekroczone. dawno nikt mnie tak ostentacyjnie nie zignorował. a siebie nie skasował z czystej głupoty. a z głupotą to jest tak, że jak się nie pokazuje młodemu człowiekowi konsekwencji, to się nie nauczy...

14 komentarzy:

  1. Ja sporo wiem o mojej rodzinie, duzo dowiadywalam sie podczas rozmow z babcia, pozniej z rodzicami, teraz z mama. Mam wyrysowane przez nia drzewo genealogiczne rodziny z jej strony i ojca. Ale te wiedze zabiore ze soba w zaswiaty, bo moje corki zupelnie sie nie interesuja, praktycznie nie znaja rodziny, bo cale zycie tu spedzily, w Polsce bywaly sporadycznie i nie zawsze byla okazja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze!! Jeszcze ici to nie obchodzi
      Najpóźniej za 10 lat będą błagać o informacje!!

      Usuń
    2. ano właśnie, ja teraz bardzo bardzo żałuję, że coś takiego, jak DRZEWO genealogiczne w czasach życia mojej babki Antoniny, nie istniało. A i tak opowiadała mi dużo historii. Tylko ja ich nie zapisywałam pieczołowicie...niektóre zapamiętałam, niektóre kiedyś odtwarzałam, na starym blogu wspominałam.
      O babkę Zofie zadbała MJ. i jakieś drzewo mam Ale czas mi TERAZ wyciągać historie rodzinne z MJ a nie toczyyć boje polityczne :-)

      Usuń
    3. myślę tak jak Rybeńka. i będą ci wdzięczne, do końca życia.te twoje aktualnie zabiegane córki.

      Usuń
  2. Ja od 10 lat jakoś doceniam przeszłość
    I system się ocalić dla potomnych bo wiem, że będą doceniać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ano właśnie dla potomnych...
      historie rodzinne sa ważne, zawsze twierdziłam, że to najlepszy sposób poznawania historii.

      Usuń
  3. Jestem w podobnym nastroju. Refleksyjnym. Szukam, co warto, a na co szkoda czasu. To banał, ale żyje się raz. Dobrze o tym pamiętać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak, tylko raz, taki banał i takie to proste, że wszyscy zapominają...a potem nagle zdziwienie, że to już ??
      w taki nastrój, wpędza mnie choroba, pogrzeb...odejścia.

      Usuń
  4. Wracam do żywych czyli widzących.
    Czytałam już dość dawno tę książkę, bardzo dobra i raz jeszcze uzmysłowiłam sobie, dzięki niej, że nie tylko geny, nie tylko wychowanie, ale własne wybory stawiają człowieka tam, gdzie jest. Jeden brat kontra drugi brat .
    Dzieje swojej rodziny znam dobrze, mam mnóstwo albumów że szczegółowo opisanymi zdjęciami, moja mama, tata i dziadkowie lubili moje pytania dotyczące przeszłości i zaspokajali moja ciekawość .
    Za to moje dzieci zainteresowane nie są.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. takie widzisz pokolenie...no na razie nie są zainteresowane, zainteresowanie przyjdzie później, z wiekiem. serio. i ja był zawsze zainteresowana historiami rodzinnymi z rozdziawionym dziobem, zwłaszcza gdy przenikały historię. zwłaszcza gdy były w niej osadzone.
      Nie widziałaś? czy byłaś chora?
      Słuchaj Repo, chyba napisze do ciebie maila. w sprawie leku. Dziś napiszę. tylko później.

      Usuń
  5. Moja bratowa jest genealożką, więc moja rodzina została przebadana do odległych korzeni, co z resztą okazało się ciekawym doświadczeniem, bo nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak się odszukuje przodków, nie jest to dzisiaj aż takie skomplikowane. Wczoraj właśnie byliśmy na spotkaniu rodzinnym, kuzynostwo z pierwszej i drugiej linii, spotkaliśmy się w Westport na zachodnim wybrzeżu, było świetnie, raz w roku jestem w stanie to znieść, ludzi i niekończące się ochy i achy.  Jak ktoś zasłużył na 1, to zasłużył, mimo że smutek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zazdroszczę, wiesz ja sie muszę tematem zainteresować na poważnie ale nie mam czasu póki co, bo w mojej rodzinie nikt tego nie robi buuu

      Usuń
    2. Ważne by spisywać imiona i nazwiska, daty, co się pamięta, by później można było weryfikować... jak nie masz wiedzy, to nie wiesz co i gdzie szukać. Przepytuj ciotki najstarsze, przy okazji spotkań, okazuje się, że ciotki wiedzą więcej od matek.

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....