może zacznę od tego, że następnym razem w Berlinie, zapakuję się do trabanta. bo ewidentnie mam braki w w życiorysie :-)
a teraz motyw przewodni, po klasycznym zwiedzaniu drogą Unter den Linden w ścisłym centrum turystycznym przyszedł czas na
Friedrichshain, ojeee
modna dzielnica Berlina, znana z bycia centrum kulturalnym i medialnym. Jest to miejsce, gdzie wiele rodzin i kreatywnych osób wprowadza się, co czyni ją popularną dzielnicą mieszkalną. W przeszłości, w czasach NRD, była to dzielnica robotnicza i przemysłowa. Obecnie coraz więcej rodzin i osób kreatywnych przeprowadza się do Friedrichshain, a dzielnica szybko stała się jedną z najmodniejszych i najbardziej atrakcyjnych dzielnic mieszkalnych w Berlinie. Po upadku Muru Berlińskiego studenci, artyści, punkowcy i alternatywni ukształtowali krajobraz miasta Friedrichshain. Potem nastąpiły prace budowlane, remonty i zmiany. Dziś dzielnica jest poszukiwanym miejscem zamieszkania dla osób z nieco większym budżetem.
Friedrichshain to jedna z najbardziej kreatywnych i żywych dzielnic w Berlinie. Znana ze swojego hipsterskiego klimatu, Friedrichshain oferuje niezliczone kawiarnie, bary, sklepy vintage i galerie sztuki. To idealne miejsce dla miłośników street artu i alternatywnej kultury. Podczas spaceru po Friedrichshain warto zobaczyć East Side Gallery - najdłuższy odcinek pozostałego muru berlińskiego, który został udekorowany przez artystów z całego świata. W Friedrichshain znajduje się również Volkspark Friedrichshain, najstarszy park publiczny w mieście. To doskonałe miejsce na relaks wśród zieleni po intensywnym zwiedzaniu.
*
Powaliła nas ta dzielnica wschodnia czyli Friedrichshain, w której to mieliśmy wystawę Vincenta. 10 listopada wczesnym popołudniem o 15.00. a potem Friedrichshain - Kreuzberg i sam Kreuzberg, gdzie udaliśmy się na koncert. och.i ach. Czad.
ale najsampierw, to wyspaliśmy się i cudem wstałam z łóżka w poniedziałek..
nie cieszyłam się jednak, bo z zakwasami to jest tak, że one najgorsze są dnia drugiego...to przecież wiem. zeszliśmy na śniadanie. takie w sam raz, ale amerykanie się błąkają, jak dzieci we mgle, co tu zjeść, no co tu...nie ma nic do jedzenia, no.
[widziałam też ich ogromne zaskoczenie gdy mijali ludzi z butelkami alko w mieście, w przestrzeni publicznej, noszonymi swobodnie w ręku, nie tylko przez nastolatków, podobnie z papierosami]
i po śniadaniu znów w łóżko zbierać energię na wieczór (koncert o 20ej)
Jednak Naczelnik wyciągnął mnie do Centrum handlowego Alexa, dużego centrum, jakby to była jakaś dla mnie wielka atrakcja, no nie była. nie kręcą mnie centra razem z full wypasem ubraniowym, tylko przerażają !!! konsumpcjonizmem w apogeum.
Nie planowałam zakupów. a raczej owszem ale nie takie.
za to weszliśmy sobie do fajnego żarełka, że wszystko z ziemniaka.
na przykład mając sporo czasu po wystawie, zasiedliśmy sobie na pyfko w Drinkomanii. Czyli sklepie z alko, który ma ogródek. ceny preferencyjne. wiadomo.
i bardzo dużo się dzieje, koncerty, filmy, spektakle...co widać też po grubych warstwach plakatów :-)
ze względu na porę roku część knajpek pozamykanych ale dizajn się przebija.
Weszliśmy na wystawę, dostaliśmy na szyjkę przewodnika i słuchawki kostne, moje ulubione i poszłooooo
*
Dzień czwartkowy również minął i nie wszystkie sprawy się układają, niestety. falą. Było męcząco, że na jodze ziewałam jak pojebana. i pod koniec bym spała.
synapsy nie stykały...
Wpadł mi tytuł posta na FB : Dlaczego nie wybiorę się na "Dom dobry ? i zapewne była odpowiedź, Nie przeczytałam, miałam dyżur na przerwie, nie dało rady, pomimo słuchawek w uszach, komórki wpadały w wibracje, jak na pasie startowym odrzutowca ... [skonstatowałam ostatnio, że na prawe ucho nie dosłyszę i na prawe oko niedowidzę...japrdlĘ na pewno mam coś w musku.]
i ja raczej nie wybiorę się aktualnie na "Dom ... jest LISTOPAD na bogów. mam bardzo dużo emocji, mam emocjonalne życie wchój. i doły listopadowe.
Znów i nareszcie spotkałam na jodze fajnombabkę i że ona się akurat wybiera do Domu Smarzola mi oświadczyła.
po co ci to, pytam się jej? a ona mi, że lubi być rozpieprzona. no Pani skoro lubisz zbierać falki...tydzień po zderzeniu ze ścianą. to proszę bardzo.
natenczas wystarczy mi "Heweliusz.
Otóż nie wiem czy ja w ogóle jeszcze kiedyś zobaczę Smarzola, już Wesela sobie darowałam. nie mam takiego czegoś, że muszę odwiedzać wszystkie obozy koncentracyjne i muzea holocaustu w Europie...wystarczy mi raz. także nie wiem, może na wiosnę ...
a dziś MJ się pakuje i wiozę ją na dworzec pkp.
[cała jest szczęśliwa, bo kupiła sobie komodę starą odsąsiada i dostała w prezencie bieliznę termo z merynosa.]
musimy się wybrać do mego miasta rodzinnego, bo MJ zrobiła remont kuchni i wstawiła zmywarkę. co niebawem opiszę na blogu MJ.



























Oj wspaniałe obrazy.
OdpowiedzUsuńOj wspaniałe obrazy, wspaniała wyprawa. Zapraszam do mnie …..też są obrazy
OdpowiedzUsuń